środa, 31 lipca 2013

Rozdział 6

- Co się dzisiaj dzieje? - Spytała mnie Katie, w czasie gdy ja zawzięcie szukałam czegość w mojej szafce, próbując jednocześnie się w niej schować.
-Nic - powiedziałam sucho-
-Nic ? Serio? wyglądasz jakbys uciekała przed duchem - zawtórowała
-Serio Katie -co miałam jej powiedzieć ? Wiesz co, spotkałam wczoraj chłopaka który był skłonny zabić innego, potem odwiózł mnie on do domu a ja na dodatek chciałam go pocałować i teraz głupio mi przed nim i go unikam. A zapomniałam bym dodać ze tym chłopakiem jest Justin Bieber. Napewno.
-Posłuchaj mnie, myślę że ta szkołą tak na mnie działa, wiesz sprawdzianów mnóstwo, zaliczeń, rozumiesz o czym mówię ? Nie przejmuj się.
- Dobra, dobra. Będziesz chciała to powiesz - moja przyjaciółka... znała mnie na wylot - Ja musze skoczyć do biblioteki, więc spotkamy sie w klasie, do zoabczenia zaraz - powiedziała i odeszła.
Dobra Olivia teraz udaj się do klasy nie zwracając na siebie uwagi i postaraj się go nie spotkać.To nic trudnego.
Szłam korytarzem, kierując sie wprost do klasy nie utrzymując kontaktu wzrokowego z minanymi przeze mne osobami. Ale chodzenie ze spuszczoną głową na nic się zdała. poczułam jak odbijam sięod czyjejś klatki piersiowej, bardzo twardzej i wysportowanej klatki piersiowej. Spojrzałam w góre i tak szybko jak unioslam wzrok tak i spuściłam. To nie jest Twój dobry dzień Olivia. Na moje nieszczęście to był on.
- Uważaj jak chodzisz kwiatuszku - Puścił mi oczko i delikatnie puścił moje ramiona
- T-tak , um... przepraszam - starałam sie poprawić torbę i bluzkę.
- Ta, nic się nie stało, nie denerwuj się.
- Nie denerwuję się - zaprzeczyłam i próbowałam brzmieć już na pewną siebie
- Ohh ktoś tu mnie oszukuję  - jego ton był przesłodzony - oczywiście, ze sie denerwujesz.
- Nie- warknęłam - po prostu musze iść- wzięłam głęboki wdech - do klasy- powiedziałam na odchodne, już nawet na niego nie patrzać
- Jasne - krzyknął na mną
Uhg, żenująca sytuacja. Ale co? Mam go unikać już do szkoły ? Przecież to niemożliwe i nie wykonalne. ale wątpie ze spotkania kiedykolwiek będą dla mnie mniej krępujące. Nie mogłam się lepiej wkopać.
Po lekcji nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo  przecież nie wyjdę na dwor, wtedy jest 50% szans ze go spotkac znów, a  tego nie chcemy. Postanowiłam sie przejść w lewe skrzydło szkoły, tam zazwyczaj nie kręci się dużo osób. Od razu przesłam do zrealizowania mojego planu, ale zycie bylo by zbyt piękne gdyby wszystko poszło po mojej myśli. Po drodze spotkałam Biebera z jakąś grupką  po przeciwnej stornie ściany. Juz z daleka widziałam jak bezczelnie się do mnie uśmiecha ale ja przywarłam jak najbardziej sie dało do sciany po mojej stronie i szłam dalej.
- Hej kotku- usłyszałam, ale zignorowałam - czekaj chwilę-  nie miałam zamiaru tego robic. Kątem oka widziałam jak odchodzi od grupki, która cały czas obserwowała co sie dzieje i podbiega do mnie
-Hej- chwycił mnie za ramie i delikatnie obrócił - gdzie się tak spieszysz ? Wołałem Cię - zbliżył się do mnie
- Nie slyszałam - już chciałm iśc dalej ale powstrzymał mnie.
- Cokolwiek. Czemu przede mna uciekasz - nabijał się ze mnie, ewidentnie.- huh?
- Nie uciekam. -powiedziałm spokojnie
- Taa i tak samo mnie też nie ignorujesz -ten bezczelny uśmiech.. - daj spokój, co jest nie tak ?- robił ze mnie idiotkę. Super
- Wszystko. Jest. Dobrze - wymamrotałam
-Tak, a może jesteś zdenerwowana tą sytuacja w moim aucie ?- uderzył w czuły punkt
- Bawi Cię to ? - zareagowałam jak sie podsmiewywał
-Um.. um , nie - poprawił się- ..- chciałm cos powiedziec, ale mu przerwałam.
- Posłuchaj mnie, to było dziwnie i w zyciu się nie powtórzy. Ja nawet nie wiem co to było - wyrzuciłąm ręce w góre- Zapomnij
- Hymm- udawał, ze się nad czymś zastanawia - Nie
- Co, nie ?
- Nie - powtórzyłm- Nie zapomnę.
uniosłam brwi z zdezorientowaniu, więc mówił dalej.
- Chciałaś mnie pocałować- jego usmiech powiększył się do maksymalnych rozmiarów, złożył ręce na piersi
- Nie chciałam
-Owszem chciałaś
-Nie- wycedziałam przez zaciśnięte zęby
-Tak - mówił spokojnie
-Ugh, do diabła z Tobą Bieber- przeszłam koło niego, trącająć go ramieniem
Zaśmiał się z mojej rekacji, ale nie odwracałam sie już.
To takie dziwne. Po pierwsze dziwne jest to, że nawiązaąłm z tym gościem jakis kontakt, może akirat nie na najlepszym poziomie, bo jak widać póki co to się ze mnie nabija, ale chodzi mi o to, że on z nikim normalnie nie gada. Również na początku, też nie wyglądał jakby był zadowolony moją osoba, jakbym mu przeszkadzała czy coś. Mało tego !  zachowuje się jak głupek , biega za mną, woła innym razem zabiera na jakąś przejażdżke nie wiadomo po co a potem ingnoruje i krzyczy. Ma ze sobą problemy, to pewne. Ale czemu sie dziwić, przecież sama widziałam jak o mały włos próbował zabić człowieka.... albo zabił.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Przepraszam.
Mam takiego lenia od tygonia, ze sobie nie możecie wyobrazić, tym bardziej jak wybiłam sie juz z rytmu pisania histori to cięzko było mi jakos wrócić, co świadczy rozdził. Przepraszam wiem ze naprawdę słaby, ale poprawie się. wieczorem przeczytam wszystkie rozdziały od początku i będę wiedziała co robić dalej, ale chciałam już cos dodać, więc zadowolić się możecie tym.
W ogóle wpadłam na świetny pomysł stworzenia czegoś naprawde fajnego, ale to napisze pod kolejnym rozdziałem i wytlumacze o co chodzi ale już teraz będę potrzebowała pomocy kilka osób, więc poprosiłabym osoby zainteresowane zeby napisały do mnie na tt @OliwiaCoreal  dam fallowback zebysmy mogły/li gadac prywatnie.
Do następnego !

niedziela, 14 lipca 2013

Uwaga

Myślałam ze bez problemu uda mi sie dodac 6 rozdział, ale wczoraj zabalowałam a dzisiaj caly dzien nie bylo mnie w domu. Mamy godzine 21.17 a ja nie jestem spakowana, ani nic a wyjeżdzam jutro sobie nad jezioro. Przepraszam, napiszę go jak wrócę za tydzień. Pozdrawiam i miłych wakacji :*

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 5

Brakowało mi oddechu. Co ja tu do cholery robię, co ja komu czego złego zrobiłam, ze Bóg mnie tak karze. Odwrocił się. W momencie gdy ziorientowałam się kim była ta osoba, głos ugrzązł mi w gardle, a moje ciało zostalo sparaliżowane. Jego twarz byla wyaźnie zszokowana, oczy sie rozszerzyły a dłoń w której trzymał broń lekko drgnęła.
- Wsiadaj do auta - usłyszałam jego chrapliwy głos. Nadal stałam nie mogąc sie ruszyć.- Wsiadaj do auta !- tym razem wrzasnął na mnie, nie miałam zamiaru się sprzeciwiac i tak zrobiłam. Pośpiesznie otworzyłam dobie drzwi i weszłam do środka. Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Spojrzałam w lewo, oni nadal tam stali, ale Justin schował pistolet, zaczął mocno uderzać chłopaka  twarz na co on sie skulił i dał oprawcy idealna pozycję do kopnięcia go w brzuch. Jay bił go bardzo, az do momentu gdy nieznajomy nie wyglądal na całkiem skonanego. Zaraz zauważyłam ze zwrociłm sie w moja strone i zaczął isc do auta.Wsiadł i kompletnie nie zwrcil na  mnie uwagi. Nie zapinając pasów nacisnął  pedał gazu i ruszył wzdłuż ulicy. Nic nie mówił. Ignorował moją obecność. To działa mi na nerwy.
-Co t-to byl-ło- spytałam, nadal wystraszona, ale moj charakter i ciekawosc wziela gorę.
-Co ?- warknął groźnie, nadal na mnie nie patrząc
-TO- zaakcentowalam delikatnie, wzięłam głęboki oddech - Dlaczego T-ty ?
-Oh, zamknij się !
- Co ?- teraz to byłam w szoku. Co ja zrobiłam?
- Slyszałaś. Powiedzialem zamknij się- powiedział nonszalancko.Przymknęłam lekko oczy z gniewu by na niego nie wybuchnąć bo moglo by to sie dla mnie źle skonczyć.
-Dlaczego to zrobiłeś  ? Chciałeś go zabić, tak?- powtórzyłam nieco bardziej opanowanym tonem.
-Pozwoliłem Ci mowić ?
Zmarszczylam brwi w dezorientowaniu. Spojrzalam z na niego z niedowierzaniem.
- No co ? Teraz odjęło panience mowę? huh ? - ironia...
-No nie..
- Więc własnie-  czy ona zawsze musi mi przerywać - Radzę Ci sie tego posluchać chyba że chcesz dowiedzieć się co robię z niegrzecznymi dziewczynkami- dłonią dotknął moich kolan i lekko jechał nia w górę. Co do cholery ?! Co on robi ? Strzepałam jego ręke i poraz kolejny spojrzałam na niego w niedowierzaniu. Czy on to zrobił by mnie wystraszyć ? Cóz jesli tak, udalo mu się.
-Tak myślałem- zaśmiał sie drwiąco. Znów chwycił kierownicę obiema rękami i skupił na drodzę. Nie odzywał się. Znowu.
- Co robiłaś tu sama o tej godzinie - przerywając ciszę, spytal calkiem zmieniając ton glosu, na powazniejszy.
Odpowiedziec czy nie odpowiedzieć, zaraz pewnie po raz kolejny mi sie oberwnie. Chyba zauwazył moje zmieszanie.
- Spytalem o co- dal mi do zrozumienia ze chyba jednak moge mowic.
- Byłam sie przejść.
- Przejść - zadrwił - o tej godznie ? Tutaj ? Sama ? Ty sie chyba prosisz o klopoty kochanie.
-Tak przejść - zignorowałam to jak do mnie powiedział, ale nie powiem calkiem fajnie brzmialo to z jego ust nawet jesli mówił to od tak.- i mowiac o kłopotach, masz racje, powinna juz byc w  domu. Tak będzie lepiej. Zatrzymasz samochod ?
- Zatrzymać samochód? - spojrzął na mnie jka na gupka
- No tak.. powinnam juz isc do domu prawda ?
-Przeciez Cię odwiozę- powiedział to tak jkaby była to najbardziej oczywista rzecz na swiecie.
- Nie musisz, naprawdę, poradzę sobię.
- Prosisz sie by ktos dobrał sie do Twoich mjatek ? Jesli tak bardzo tego chesz to mozemy przejść na tyły mojego auta i zapewnie Ci przyjemnosć kotku- Co ? Bardzo odpowiedni komentarz na tą chwilę Justinie Bieberze. Pogratulować tylko
- Serio? Bardzo na miejscu  kolego - odpowiedziałam na jego niemozliwość
- No co ?- spytał z lekką niewinnością w głosie-  Adres
-Co ?
- Adres- powtorzył - Gdzie mieszkasz ?
- Ah to.  Ausland , blackstreet 201
I ponownie zapadła cisza. Nie chciałam się już odzywać bo mógłby sie tylko zdenerwowac a tego nie chciałam. Zanim cokolwiek zdązyłam zrobic, już byliśmy pod moim domem. Chciałam znależć się juz w moim ciepły i bezpiecznym łóżku, dlatego bez zastanowienia chciałam wyjść z samochodu lecz zatrzymało mnie lekkie szarpniecie ramienia.
- A podziękowanie ?
- C-co masz na myś- nie dokończyłam, ale nie widziałam o co mu chodzi.
Przybliżył się do mnie niebezpiecznie blisko, a ja zadrżałam, zrobiło mi się naprawdę gorąco i to nie przez klimatyzację lecz przec ciepło bijące z tego jakze pociągającego ciała. Brakowało mi oddechu a ona obserwował moje reakcje. Czekajcie ? on chciał mnie pocałowć. Pocałowć mnie ? Powinnam sie odsunąć ? Tak. Ale czy tego chcę ? Moze nie, ale go nie znam. Wlasnie, nie znam tego chłopaka. Ale jest taki gorący.
Droczył się ze mną, przybliżałm usta i oddalał od moich lekko dusząc. Nie wiem jak to wyglądało, ale wręcz - tal myślę- prosiłam sie by mnie pocałował. To było głupie, tym bardziej że nie znałam jego zamiarów. Nadal się bawil, a ja lekko próbowałam dodknąć jego ust swoimi. W końcu usłyszałam chichot. Otworzyłam oczy i ujrzałam jal patrzt na mnie rozbawiony. Było mi głupio. Tak cholernie głupio. Udało mi sie wysiąść, marzyłam by byc w domu i nie spotkac go juz nigdy wiecej.
- Buonanotte *shawty - ukazal mi swój cały rzą pieknych zębów i odjechał
Idiotka. Kretynka. Głupia. Wariatka
Totalny pajac ze mnie. Jak ja sie teraz mu na oczy pokarzę. Co to w ogóle miala byc za akcja ?
Chłopak miłm niezla polewkę, dobrze wie jak działa na dziewczyny i wyraźnie to na mnie wykorzystal
Weszłam do domu, światla były pogaszone, ale byłam pewna ze mama nie spi gdy nie było mnie jeszcze w domu. Zerknęłam na chwile do sypialni rodziców, uspokajając ze juz wrociłam. Wspinając sie po schodach, marzyłam jedynie o gorącym prysznicu. wiec tak tez zrobiłam. Rzuciłam się do łazienki i odkręciłam gorącą wodę powodyjąc natychmiastowo ze pomieszczenie stało sie zaparowane.
Sciągnęłm pojedyńczo częscu mojego ubrania. W momencie gdy zaczęłam sciągac moją bieliznę dostknęłam miejsca uda w którym wczesnie dotknąl mie Jay i wzdrygnęlam się. Choć to było raczej przyjemne. Zarazł znalazłam się pod prysznice i próbowałam zmyć z siebie ciążące wydarzenia z dzisiejszego wieczoru  a raczej tej cholernej sytuacji miedzy nami. Tak mi głupio.
Zakręciłam kurek i wyszłam. Owialo mie chłodne powietrze w łazience, wiec szybko owinęlam sie recznikiem i udałam się do swojego pokoju. Rzucilam się na łóżko przytrzymująć ręcznik by sie nie osunął i napotkałam mojego laptopa. Powoli sie włączył, ja zalogowalam sie na twittera. Nikt nic ciekawego nie dodał. ludzie ze szkoły pisali tam bardzo malo wazne rzeczy. Nakliknęłam na biała ramkę i chwilę się zastanowiąłm. Zaczęłam wystukiwac na klawiaturze

Ju - niee, to głupie  *backspace*

Nerwowo, delikatnie stukałam palcami o obudowe, az w koncu zebrałam sie na odwagę

Justin Bieber *szukaj*

Weszłam na jego profil i zaczęlam przegladac posty, w sumie nic takiego aleee.
W tym samym momencie pojawilo sie powiadomienie o nowym poscie, wyswietliłam
 " Buonanotte shawy  :) "

Fuck.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spędziałm spotaniczny tydzień nad jeziorem gdzie nie mialam dostepu to internetu, teraz wrociłam wiec dodam rozdzialm dzis i jutro napewno nie wiem jak z niedzielą choć sie postaram, poniewaz od poniedziałku jadę nad drugie jezioro a potem Włochy.
Coś wymyślę :)
Przepraszam za ' dlugość ' ale jakos ciezko mi sie pisalo ten rozdzial i jest troche malo przemyslany. Jak równiez na błędy, ale juz mi sie pieprzy pod palcami klawiatura, mam nadzieje ze nie przeszkadza to tak bardzo w czytaniu.
Dziękuję za wszytskie odwiedziny ! :)

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 4

- Skąd to masz ? - był wyraźnie zaniepokojony całą sytuacją.
- No.. to .. bo .. ugh - to było głupie, czemu nie potrafię normalnie odpowiedzieć? - Twoje czy nie ? Jeśli nie zabieram  z powrotem- powiedziałam twardo. Lekko popchnęłam jego pierś i chciałam odejść, ale nagłe pociągnięcie przywróciło mnie do poprzedniej pozycji.
-Pytam, skąd to masz ?-  powoli tracił cierpliwość.
-Na imprezie pamiętasz ?- znów lekko zbierał się we mnie strach - pomogliście mi z samochodem i wtedy to..- przestałam mówić i obserwowałam jego reakcję. Wyraźnie się nad czymś głęboko zastanawiał. Postanowiłam przerwać tą ciszę i nie wiem skąd wzebrałam w sobie tyle odwagi- Po co Ci to ? Wpakujesz się w niezłe bagno bo..-zaśmiał się przez co niegrzecznie mi przerwał.
- Bagno - powtórzył ironicznie z rozbawienie w głosie - To już się trochę spóźniłaś moja wybawicielko. Ten dupek się ze mnie śmieje ?
- Jak za późno ? - skoro zaczął mówić czemu miałabym nie wyciągnąć więcej ? - Nigdy nie jest za późno jeśli się czegoś bardzo chce. Po za tym...
- Posłuchaj- serio, znowu ? czy on nie umie poczekać kiedy skończę ?- TO - wskazał na opakowanie- to nie Twoja sprawa i miło będzie jak nie będziesz się wpierdalać- warknął na mnie gniewnie.
Chciałam już mu odpowiedzieć, ale usłyszłam jakies szmery za nami. Wyjrzałam zza ramienia Justina, nie daleko stały 2 dziewczyny, nie mam pojęcia czy obserwowały całe zajście, ale jeśli chłopak wtedy byl zdenerwowany, teraz jest wkurzony.
-Kurwa- jęknął. - Chodź- pociągną mnie za nadgarstek i zaczął iść. Nie bardzo kojarzyłam sytuację więć mimo wolnie zwolniłam, na co on zerknął w moją stronę z lekkim grymasem.
- No dalej -  wskadzał przed siebie, ruszyłam a ona zaraz za mną.Wyszliśmy na parking i jak mniemam dotarliśmy do jego samochodu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera ale zamknęcie ich zostawił już dla mnie. Jay odpalił silnik i jechał w jednym kierunki co moment przyśpieszając a ja w tym czasie zaczęłam ogarniać to załe zamieszanie-
-Czekaj ! do cholery gdzie jedziesz?  Przecież mam lekcje i wgl o co chodzi- powiedziałam wstrząśnięta, czemu aż tak się wkurzył, jakby to było coś wielkiego. Dobra narkotyki narkotykami, ale kto by nie wiedział że cos takiego on może mieć w posiadaniu.
-Siedź cicho i mi nie przeszkadzaj- szczerze ? Nie miałam ochoty się z nim więcej droczyć.
Jechaliśmy krótko, samochód zatrzymał się przed jakimś budynkiem. Nie zdążyłam nawet zastanowić się co to jest za miejsce gdy usłyszalam ten seksowny głos.
-Czekaj tu na mnie. Potem odwioze Cię do szkoły.- powiedział kótko po czym wyszedł.
Okeeeej ? Nie bradzo wiem co sie dzieję. Włączyłabym sobie radio ale ty jest tyle przycisków i nie mam pojęcia do czego one służą. Zaczęłam nerwowo stukać palcami o podłokietnik. Nie minęlo nawet 10 minut a chłopak wrocił z powrotem. Był wyraźnie rozdrażniony i nie wyglądał jakby chciał o tym mówić. Dobra nie pytam, chce tylko aby  odstawił mnie znowu do szkoły. Nie wiem w ogóle co ja tutaj robię, po co wziął mnie ze sobą skoo i tak siedziałam w aucie.
On nic nie mówił, jechal i całą swoją uwagę skupiał na drodze przed nami. Nim się obejrzałam na powrot byliśmy na terenie szkoły. Postanowiłam dowiedzieć sie czemu miała służyc ta nasza przejażdżka.
- O co chodziło ? Dlaczego nic nie mówisz ?- oparłam głowę o siedzienie i przekręciłam w jego stronę.
- Jesteśmy pod szkołą - całkiem zignorowal moje pytanie.
- Czemu wziąłeś mnie ze sobą ? - strałam sie podejść do z drugiej strony.
- Lekcja już trochę trwa, ale jest sznasa że jeszcze zdążysz - znów to samo.
- Nie rób tego ! - wrzasnęłam.
- Czego ?- spytał z udawanym zdezorientowaniem.
- Nie ignoruj mnie!
- Czego Ty ode mnie chcesz?
- Ja ? Porwałeś mnie z tąd nie wiadomo gdzie bez jakiegokolwiek wytlumaczenia, teraz odwozisz jakby nigdy nic i na dodatek nie odpowiadasz na moje pytania ?- splunęłam.
-Zapomnij o tym.
-Co ? co proszę. Halo ?! nie wiem o co biega, nie wiem co ja tu robię - mowiłam jakby do niego, ale bardziej do przestrzeni w samochodzie.
- Nie wiem ! - krzyknął - nie wiem po co Cię wziąłem. Jakaś nagla reakcja, zapomnij o tym - sciszył ton ale nadal był stanowczy.
-Nic tu po mnie, narazie- wyszłam z tamtąd zdenerwowana tym że nic nei rozumiałam. Ale on miał rację.
Powinnam zapomnieć. To bylo dziwne.
Poszłam w stronę szkoły, weszłam przez drzwi frontowe i udałam sie do klasy od matematyki.
- No dzień dobry, z dnia na dzień bije pani swój rekord- ciepło przywitalam mnie moja jakże ulubiona nauczycielka. Zegrarek wskazywał 8.20. Ups.
Zajęłam miejsce przy oknie i starałam skupić sie na lekcji ale nie wychodzio mi to za bardzo. Dałam sobie spokój, chciałam żeby tylko wszytskie przedmioty minęły szybko i bym mogła wrocić do domu.
Jak na zlość wszystko się okropnie ciągnęło. Przerwę na lunch spędziłam z Katy tak jak każdą inną. Wytłumaczyła mi, że na imprezie zadzwoniła jej mama i poprosiła by wróciła i pomipo tego ze nic sie złego nie stało to spanikowala, poprosiła Dave'a żeby ją odprowadziłi nie miła głowy by mnie szukać. Ha jeśli mówimy o szukaniu, zabawne.
Weszłam do stołówki i szłam przez środek razem z przyjaciółką aż do naszego stałego miejsca. Chciałam sie trochę zrelaksować ale nie pozwalałomi kogoś intensywny wzrok na mnie, wiec spojrzalam przed siebie i dostrzegłam czekoladowe tęczówki, a zaraz potem ich właściciela. Bieber. Czego on chce. Speszył sie trochę gdy został złapany na gapieniu sie na mnie, odwrócił sie do kolegów i udał niezwykle zaineresowanego tym co mówią.
-  A tobie jak sie podobałam impreza?  Nadal mi glupio bo przyszłaś specjalnie dla mnie a ja tak Cię zostawiłam - martwiła się swoim zachowaniem
- Mówiłam Ci, że nie ma sprawy. Poradziłam sobie, a impreza była naprawdę szalona- zaśmiałam sie lekko dając jej do zrozumienia że jest dobrze.Byłam niesamowicie zmięczona, a do końca jeszcze dwie lekcje.
- Wiesz co, źle się czuję chyba wrócę do domu- Pomyśłalam, że jeśli urwę sie raz to nie zrobi nikomu żadnej róznicy.
-Wszystko w porządku Olivia? Może mam jechać z Tobą
-Nie. Jest ok. Poprostu muszę sie przespać czy coś- powiedziałam zbierają swoje rzeczy.
- Dobrze, ale zadzwoń do mnie jak bys czegos potrzebowała.
-Jasne - ucalowalam ja w policzek co odwzajemniła i wyszlam ze stołowki i poszlam prosto do mojego auta.
W domu znalazłam się w jakis 15 minut. Co mnie tak wymęczyło ? Polożylam się na łóżko i odpłynęłam
Obydziło mnie szmeranie na dole wiec zeszlam na dól zdając sobie sprawę że to moja mam wróciła.
- O hej, jesteś już ? głodna ? - Spytalam mama.
- W sumie to tak - uśmięchnęłam sie - glodna.
- Dobra, to za jakieś 20 minut zejdź  tu z powtorem, postaram się coś na szybko przygotować.
- Nie ma sprawy.
Dzien się strasznie ciągnął, a ja co chwilę myślalam o bardzo dziwnym zdarzeniu z rana, próbowałam zmieniać tamat myśli, ale zaraz znów do tego wracałam. Spojrzałam przez okno i na termometr za nim. bylo ponad 20 stopni więc moge iść na spacer. Było trochę późno ale okolica jest spokojna, a ja trochę dotlenię mózg.
Wyszłam, rzucając małe wyjaśnienia w stronę rodziców. Spacerowałam wzdłuż ulic, miasto było przepiękne o tej godzinie. Znów nawiedzała mne ta sytuacja ale stralam się nie denerwować. Nie wiem nawet czy w ogóle mialam ku teu jakieś powody. Szłam przed siebie, nie znajac swego celu. Zagłębiłam sie bardziej w spokojniejsza część miasta, to znaczy teraz bylo tu jakoś mniej ludzi.
- Zostwał mnie kurwa - ktość powiedział podniesionych tonem. Rozejrzałam się dookoła ale nikogo nie zobaczyłam.
- No przecież Ci oddam !- uslyszałam ponownie. Zdecydowanie był to męski głos.
Nie wiedziałam skąd dobiega rozmowa jesli tak mozna to nazwać, dostrzegłam mh ? znajomy mi samochod na przeciw uliczki miedzy dwoma kamienicami. Nie widzialam co robię, ale szłam w tamtą stronę jakbym mogła coś zdziałać. Przyśmieszyłam przechodząc prze ulicze i zaraz juz byłam u celu. Przede mną stalo dwóch facetów. Jeden przyciśnięty do ściany drugi trzymal go w okolicy szyji lecz był do mnie plecami. Ale zaraz co ona ma w ręce ? O Kurwa ! Napastnik trzymał broń przy skroni faceta, który wlasnie spojrzalm w moją stronę. Olivia zrób coś do cholery, uciekaj, cokolwiek. Nie moglam się ruszyć, wiedzialam tylko ze ten drugi także zaraz sie odwroci by dostrzec obiekt zaninteresowania swojej ofiary. MNIE (..)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie....

Jedyne co, to dołożę wszelkich starań by kolejny rozdział pojawil sie już dziś wieczorem.

Dodaję, nie sprawdzam błędow by bylo szybciej. Ogarnę to później.
Twitter :  @OliwiaCoreal