piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 5

Brakowało mi oddechu. Co ja tu do cholery robię, co ja komu czego złego zrobiłam, ze Bóg mnie tak karze. Odwrocił się. W momencie gdy ziorientowałam się kim była ta osoba, głos ugrzązł mi w gardle, a moje ciało zostalo sparaliżowane. Jego twarz byla wyaźnie zszokowana, oczy sie rozszerzyły a dłoń w której trzymał broń lekko drgnęła.
- Wsiadaj do auta - usłyszałam jego chrapliwy głos. Nadal stałam nie mogąc sie ruszyć.- Wsiadaj do auta !- tym razem wrzasnął na mnie, nie miałam zamiaru się sprzeciwiac i tak zrobiłam. Pośpiesznie otworzyłam dobie drzwi i weszłam do środka. Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Spojrzałam w lewo, oni nadal tam stali, ale Justin schował pistolet, zaczął mocno uderzać chłopaka  twarz na co on sie skulił i dał oprawcy idealna pozycję do kopnięcia go w brzuch. Jay bił go bardzo, az do momentu gdy nieznajomy nie wyglądal na całkiem skonanego. Zaraz zauważyłam ze zwrociłm sie w moja strone i zaczął isc do auta.Wsiadł i kompletnie nie zwrcil na  mnie uwagi. Nie zapinając pasów nacisnął  pedał gazu i ruszył wzdłuż ulicy. Nic nie mówił. Ignorował moją obecność. To działa mi na nerwy.
-Co t-to byl-ło- spytałam, nadal wystraszona, ale moj charakter i ciekawosc wziela gorę.
-Co ?- warknął groźnie, nadal na mnie nie patrząc
-TO- zaakcentowalam delikatnie, wzięłam głęboki oddech - Dlaczego T-ty ?
-Oh, zamknij się !
- Co ?- teraz to byłam w szoku. Co ja zrobiłam?
- Slyszałaś. Powiedzialem zamknij się- powiedział nonszalancko.Przymknęłam lekko oczy z gniewu by na niego nie wybuchnąć bo moglo by to sie dla mnie źle skonczyć.
-Dlaczego to zrobiłeś  ? Chciałeś go zabić, tak?- powtórzyłam nieco bardziej opanowanym tonem.
-Pozwoliłem Ci mowić ?
Zmarszczylam brwi w dezorientowaniu. Spojrzalam z na niego z niedowierzaniem.
- No co ? Teraz odjęło panience mowę? huh ? - ironia...
-No nie..
- Więc własnie-  czy ona zawsze musi mi przerywać - Radzę Ci sie tego posluchać chyba że chcesz dowiedzieć się co robię z niegrzecznymi dziewczynkami- dłonią dotknął moich kolan i lekko jechał nia w górę. Co do cholery ?! Co on robi ? Strzepałam jego ręke i poraz kolejny spojrzałam na niego w niedowierzaniu. Czy on to zrobił by mnie wystraszyć ? Cóz jesli tak, udalo mu się.
-Tak myślałem- zaśmiał sie drwiąco. Znów chwycił kierownicę obiema rękami i skupił na drodzę. Nie odzywał się. Znowu.
- Co robiłaś tu sama o tej godzinie - przerywając ciszę, spytal calkiem zmieniając ton glosu, na powazniejszy.
Odpowiedziec czy nie odpowiedzieć, zaraz pewnie po raz kolejny mi sie oberwnie. Chyba zauwazył moje zmieszanie.
- Spytalem o co- dal mi do zrozumienia ze chyba jednak moge mowic.
- Byłam sie przejść.
- Przejść - zadrwił - o tej godznie ? Tutaj ? Sama ? Ty sie chyba prosisz o klopoty kochanie.
-Tak przejść - zignorowałam to jak do mnie powiedział, ale nie powiem calkiem fajnie brzmialo to z jego ust nawet jesli mówił to od tak.- i mowiac o kłopotach, masz racje, powinna juz byc w  domu. Tak będzie lepiej. Zatrzymasz samochod ?
- Zatrzymać samochód? - spojrzął na mnie jka na gupka
- No tak.. powinnam juz isc do domu prawda ?
-Przeciez Cię odwiozę- powiedział to tak jkaby była to najbardziej oczywista rzecz na swiecie.
- Nie musisz, naprawdę, poradzę sobię.
- Prosisz sie by ktos dobrał sie do Twoich mjatek ? Jesli tak bardzo tego chesz to mozemy przejść na tyły mojego auta i zapewnie Ci przyjemnosć kotku- Co ? Bardzo odpowiedni komentarz na tą chwilę Justinie Bieberze. Pogratulować tylko
- Serio? Bardzo na miejscu  kolego - odpowiedziałam na jego niemozliwość
- No co ?- spytał z lekką niewinnością w głosie-  Adres
-Co ?
- Adres- powtorzył - Gdzie mieszkasz ?
- Ah to.  Ausland , blackstreet 201
I ponownie zapadła cisza. Nie chciałam się już odzywać bo mógłby sie tylko zdenerwowac a tego nie chciałam. Zanim cokolwiek zdązyłam zrobic, już byliśmy pod moim domem. Chciałam znależć się juz w moim ciepły i bezpiecznym łóżku, dlatego bez zastanowienia chciałam wyjść z samochodu lecz zatrzymało mnie lekkie szarpniecie ramienia.
- A podziękowanie ?
- C-co masz na myś- nie dokończyłam, ale nie widziałam o co mu chodzi.
Przybliżył się do mnie niebezpiecznie blisko, a ja zadrżałam, zrobiło mi się naprawdę gorąco i to nie przez klimatyzację lecz przec ciepło bijące z tego jakze pociągającego ciała. Brakowało mi oddechu a ona obserwował moje reakcje. Czekajcie ? on chciał mnie pocałowć. Pocałowć mnie ? Powinnam sie odsunąć ? Tak. Ale czy tego chcę ? Moze nie, ale go nie znam. Wlasnie, nie znam tego chłopaka. Ale jest taki gorący.
Droczył się ze mną, przybliżałm usta i oddalał od moich lekko dusząc. Nie wiem jak to wyglądało, ale wręcz - tal myślę- prosiłam sie by mnie pocałował. To było głupie, tym bardziej że nie znałam jego zamiarów. Nadal się bawil, a ja lekko próbowałam dodknąć jego ust swoimi. W końcu usłyszałam chichot. Otworzyłam oczy i ujrzałam jal patrzt na mnie rozbawiony. Było mi głupio. Tak cholernie głupio. Udało mi sie wysiąść, marzyłam by byc w domu i nie spotkac go juz nigdy wiecej.
- Buonanotte *shawty - ukazal mi swój cały rzą pieknych zębów i odjechał
Idiotka. Kretynka. Głupia. Wariatka
Totalny pajac ze mnie. Jak ja sie teraz mu na oczy pokarzę. Co to w ogóle miala byc za akcja ?
Chłopak miłm niezla polewkę, dobrze wie jak działa na dziewczyny i wyraźnie to na mnie wykorzystal
Weszłam do domu, światla były pogaszone, ale byłam pewna ze mama nie spi gdy nie było mnie jeszcze w domu. Zerknęłam na chwile do sypialni rodziców, uspokajając ze juz wrociłam. Wspinając sie po schodach, marzyłam jedynie o gorącym prysznicu. wiec tak tez zrobiłam. Rzuciłam się do łazienki i odkręciłam gorącą wodę powodyjąc natychmiastowo ze pomieszczenie stało sie zaparowane.
Sciągnęłm pojedyńczo częscu mojego ubrania. W momencie gdy zaczęłam sciągac moją bieliznę dostknęłam miejsca uda w którym wczesnie dotknąl mie Jay i wzdrygnęlam się. Choć to było raczej przyjemne. Zarazł znalazłam się pod prysznice i próbowałam zmyć z siebie ciążące wydarzenia z dzisiejszego wieczoru  a raczej tej cholernej sytuacji miedzy nami. Tak mi głupio.
Zakręciłam kurek i wyszłam. Owialo mie chłodne powietrze w łazience, wiec szybko owinęlam sie recznikiem i udałam się do swojego pokoju. Rzucilam się na łóżko przytrzymująć ręcznik by sie nie osunął i napotkałam mojego laptopa. Powoli sie włączył, ja zalogowalam sie na twittera. Nikt nic ciekawego nie dodał. ludzie ze szkoły pisali tam bardzo malo wazne rzeczy. Nakliknęłam na biała ramkę i chwilę się zastanowiąłm. Zaczęłam wystukiwac na klawiaturze

Ju - niee, to głupie  *backspace*

Nerwowo, delikatnie stukałam palcami o obudowe, az w koncu zebrałam sie na odwagę

Justin Bieber *szukaj*

Weszłam na jego profil i zaczęlam przegladac posty, w sumie nic takiego aleee.
W tym samym momencie pojawilo sie powiadomienie o nowym poscie, wyswietliłam
 " Buonanotte shawy  :) "

Fuck.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spędziałm spotaniczny tydzień nad jeziorem gdzie nie mialam dostepu to internetu, teraz wrociłam wiec dodam rozdzialm dzis i jutro napewno nie wiem jak z niedzielą choć sie postaram, poniewaz od poniedziałku jadę nad drugie jezioro a potem Włochy.
Coś wymyślę :)
Przepraszam za ' dlugość ' ale jakos ciezko mi sie pisalo ten rozdzial i jest troche malo przemyslany. Jak równiez na błędy, ale juz mi sie pieprzy pod palcami klawiatura, mam nadzieje ze nie przeszkadza to tak bardzo w czytaniu.
Dziękuję za wszytskie odwiedziny ! :)

6 komentarzy: