sobota, 31 sierpnia 2013

KOCHANI

Od poniedziałku, rozdzialy beda dodawanie czesciej, teraz korzystam z ostatnich chwil wakacji. Buziaki

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 7

Beznadziejna sytuacja - powtórzyłam w myślach poraz kolejny w myślach, kiedy już weszłam do domu.
- Cześć ! - maama krzyknęła z kuchni, więc chyba robiła obiad. Oby, bo jestem strasznie głodna.
- No cześć, cześć - powiedziałam beznamiętnie.
- Jak w szkole ?
- A nic, bez zmian.
- Co Ci tak życia brakuję, co ?
- Gorsze dni, tyle
- No dobra - odpuściła, i dobrze - jesz teraz, czy potem ?- wskazała na garnek
- Teraz - mama pokiwała glowa i zaczeła mi nakładać. - Proszę - podstawiła mi pod sam nos, uwielbiam gdy to robila, nie musialam sie nawet ruszyć. Lubię w niej to, ze mimo tego jaką ma pracę i jak ważną osobą jest, w domu jest mamą i niezapomina o swojej roli, zawsze znajdzie czas dla nas. Mama pracuję u taty, a tak właściwie mają wspolną firmę, ale tata zajmuję się nią głównie. Oboje są architektami.
- Słuchaj- zaczęła - Jutro na kolację przyjdzie do nas klient i jednoczesnie dobrze sytuowany człowiek. Zwrocił się do ojca o pomoc przy jakimś projekcie, ale w całej tej sprawie potrzebne jest zaufanie. Dlatego mam nadzieję, że dobrze wypadniemy jutro, nie chcę abyśmy zaprzepascili taką szansę.
- Co to za człowiek ?
- Jack Bieber- Co ? Jeszcze raz
-Bieber -omało co nie oplułam się jedzeniem
- Tak Bieber a co ? - obojętnie wzruszyła ramionami a ja upiłam łyk wody. Co to ma być ? Ale może to tylko zbieg okoliczności. Tak napewno tak jest. Co z Tobą Olivka..
- Coś nie tak ? - zauważyła mama, widać musiałam myśleć przez dłuższą chwilę.
- Um, nie wszystko dobrze. Ja pójdę do siebie, dziękuję - schowałam do polowy pełny talerz do zlewu i poszłam na górę. Usiadlam na łóżku opierając sie plecami o ściane i uruchomiłam laptopa. Przeglądałam powoli strony plotkarskie jak i portale spolecznościowe

* Justin Bieber obserwuję Cię *

What the fuck ? pomyślałam głośno. To się robi coraz dziwniejsze. On nigdy nie był dla mnie miły. Ba! On nigdy nie wiedział o moim istnieniu jak i o wiekszej częsci szkoły, ale teraz zebrało mu się na znajomosci. Pochrzaniony człowiek.

# beep beep - mój telefon sie zaświecił i oznajmił że dostałam nową wiadomość.

Od nieznany: Myślisz o mnie ? - Yyy co to ma być ? Kto ma mój numer ?

Do nieznany : Kim jesteś i co to ma znaczyć ?

Komedia. Chora komedia. To własnie w jakimś stopniu opisuje moje życie.

Od nieznany: Wyluzuj shawty. Upewniam się, że nie zapominasz o mnie i cały czas o mnie myslisz.

No tak! Palnęłam się w głowę. Jak moglam nie zajarzyć. Kretyn.

Do nieznany (już znany)- Skąd masz moj numer Bieber ?

Złość we mnie wzrastała bo był on tak bardzo cięzki do rozgryzienia. Skąd miał mój numer ? Mam już zacząć sie bać ? Chociaż z jednej strony pomyśł Olivia, on jeste taki przystojny ma nieziemskie, gorące ciało i podoba Ci się. Co ? Wróć ! Nie podoba mi się. Jak mogłam tak pomyśleć. To znaczy może nawet.. ale to tylko z wyglądu. Z charakteru jest dupkiem i do niedawna jeszcze się go bałam.
Znów mój telefon zawibrował

Od nieznany: Złość pięknośi szkodzi słonko, a nie chyba nie chcemy zebyś nie potrzebnie narobiła sobie zmarszczek prawda ? Wiem więcej niż możesz sobie wyobrazić. + Śliczną miałaś dzisiaj bluzeczkę w szkole ;)

To dupek ! Co on sobie wyobraża. Nie miałam zamiaru mu odpowiadać. Rzuciłam telefonem przez długość łóżka. Uhg !
Chwilę potem jednak go podniosłam i zapisałam sobie jego numer. To jak już trochę złość we mnie opadła. Może to i trochę fajne ze do mnie napisał.
Sama nie wiem....

Justin POV

Tak jak myślałem, nie odpisała mi na ostatniego sms'a. Nie mogłem przestać sie uśmiechać gdy wyobrazałesm sobie jaka ona musia być zdenerwowana. w takich sytuacjach wygląda jak pięciolatka której mama nie kupiła lizaka. Komiczne.
Zastanawiacie się pewnie czemu ciągnę tę dziwną relację pomiędzy mną a Livi. To proste. Lubię ją wkurzać. A dokładnie gdy pierwszy raz ją zdenerwowałem pokochałem ten widok. Troche smiechu w życiu mi się przyda, a to własnie mnie rozbawia. Po za tym nie ineresuje mnie ona. I uprzedzając wasze następne pytania, nie chcę jej zaliczyć. Nie sypiam z laskami z tąd. Nie dopuszzam nikogo do siebie, nawet w ten sposób. Chociaż jest ona całkiem seksowna. Zaśmialem się ponownie jak przypomniało mi sie wydarzenie z mojego samochodu. Laska mnie  nie zna, mogłem zrobić z nia cokolwiek chciałem, bo była w moi aucie, a ona co zrobiła ? Gdy tylko zrobiłem pierwszy krok, ona chciała bym ją pocałował. Niesamowite. Ale to pokazało jak głupia była naprawdę, przecież chwilę wcześniej widziała jak prawie zabiłem człowieka. O i wracajać do tego mam przez nia niedokończoną sprawę. Choć przyznam imponowało mi to, ze nawet po tym co widziaął nadal ze mną gadała. No moze gadała to określenie względne, ale nie bała sie mnie. Nie powinno mi to się podobać, bo przecież zawsze dążyłem do tego by każdy się mnie bał i miał do mnie szacunek. A ona ? Ona nie boi się mi powiedzieć, ze jestem dupkiem. Lecz skoro to ją nie zraziło, zobaczymy jak poradzi sobie ze złym Justinem, pokażę jej na co mnie stać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
                                           Jak myślicie co Justin ma na myśli ?

Tak jak mówiłam, pojawiła się garnica 10 komentarzy, więc dodaję. dziękujje bardzo.
Naprawde głupio mi że musiałam postawić taki warunek, ale gdy nie widzi się miłych słów to rozdziały pojawiają się rzadziej i są słabsze. Mam nadzieję że będziecie mnie dopingować.
Pomału ogarniam to osoby które chcą być informowane i od następnego rozdziału myślę że pójdzie juz gładko.

czwartek, 1 sierpnia 2013

PROSZĘ..

Tylu was bywa na tym blogu, więc prosze zostawcie jakiś komentarz za sobą, ja nawet nie wiem czy kierunek w którym ide z opowiadaniem jest dobry i wam się podoba. Kolejny rozdziałm dopiero gdy będzie 10 komentarzy. Wiem że dacie rade ! :)

+ jesli jest ktos kto chce by informowanyo nn, śmiało piszcze w komentarzu, mogę to robić.

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 6

- Co się dzisiaj dzieje? - Spytała mnie Katie, w czasie gdy ja zawzięcie szukałam czegość w mojej szafce, próbując jednocześnie się w niej schować.
-Nic - powiedziałam sucho-
-Nic ? Serio? wyglądasz jakbys uciekała przed duchem - zawtórowała
-Serio Katie -co miałam jej powiedzieć ? Wiesz co, spotkałam wczoraj chłopaka który był skłonny zabić innego, potem odwiózł mnie on do domu a ja na dodatek chciałam go pocałować i teraz głupio mi przed nim i go unikam. A zapomniałam bym dodać ze tym chłopakiem jest Justin Bieber. Napewno.
-Posłuchaj mnie, myślę że ta szkołą tak na mnie działa, wiesz sprawdzianów mnóstwo, zaliczeń, rozumiesz o czym mówię ? Nie przejmuj się.
- Dobra, dobra. Będziesz chciała to powiesz - moja przyjaciółka... znała mnie na wylot - Ja musze skoczyć do biblioteki, więc spotkamy sie w klasie, do zoabczenia zaraz - powiedziała i odeszła.
Dobra Olivia teraz udaj się do klasy nie zwracając na siebie uwagi i postaraj się go nie spotkać.To nic trudnego.
Szłam korytarzem, kierując sie wprost do klasy nie utrzymując kontaktu wzrokowego z minanymi przeze mne osobami. Ale chodzenie ze spuszczoną głową na nic się zdała. poczułam jak odbijam sięod czyjejś klatki piersiowej, bardzo twardzej i wysportowanej klatki piersiowej. Spojrzałam w góre i tak szybko jak unioslam wzrok tak i spuściłam. To nie jest Twój dobry dzień Olivia. Na moje nieszczęście to był on.
- Uważaj jak chodzisz kwiatuszku - Puścił mi oczko i delikatnie puścił moje ramiona
- T-tak , um... przepraszam - starałam sie poprawić torbę i bluzkę.
- Ta, nic się nie stało, nie denerwuj się.
- Nie denerwuję się - zaprzeczyłam i próbowałam brzmieć już na pewną siebie
- Ohh ktoś tu mnie oszukuję  - jego ton był przesłodzony - oczywiście, ze sie denerwujesz.
- Nie- warknęłam - po prostu musze iść- wzięłam głęboki wdech - do klasy- powiedziałam na odchodne, już nawet na niego nie patrzać
- Jasne - krzyknął na mną
Uhg, żenująca sytuacja. Ale co? Mam go unikać już do szkoły ? Przecież to niemożliwe i nie wykonalne. ale wątpie ze spotkania kiedykolwiek będą dla mnie mniej krępujące. Nie mogłam się lepiej wkopać.
Po lekcji nie wiedziałam co ze sobą zrobić, bo  przecież nie wyjdę na dwor, wtedy jest 50% szans ze go spotkac znów, a  tego nie chcemy. Postanowiłam sie przejść w lewe skrzydło szkoły, tam zazwyczaj nie kręci się dużo osób. Od razu przesłam do zrealizowania mojego planu, ale zycie bylo by zbyt piękne gdyby wszystko poszło po mojej myśli. Po drodze spotkałam Biebera z jakąś grupką  po przeciwnej stornie ściany. Juz z daleka widziałam jak bezczelnie się do mnie uśmiecha ale ja przywarłam jak najbardziej sie dało do sciany po mojej stronie i szłam dalej.
- Hej kotku- usłyszałam, ale zignorowałam - czekaj chwilę-  nie miałam zamiaru tego robic. Kątem oka widziałam jak odchodzi od grupki, która cały czas obserwowała co sie dzieje i podbiega do mnie
-Hej- chwycił mnie za ramie i delikatnie obrócił - gdzie się tak spieszysz ? Wołałem Cię - zbliżył się do mnie
- Nie slyszałam - już chciałm iśc dalej ale powstrzymał mnie.
- Cokolwiek. Czemu przede mna uciekasz - nabijał się ze mnie, ewidentnie.- huh?
- Nie uciekam. -powiedziałm spokojnie
- Taa i tak samo mnie też nie ignorujesz -ten bezczelny uśmiech.. - daj spokój, co jest nie tak ?- robił ze mnie idiotkę. Super
- Wszystko. Jest. Dobrze - wymamrotałam
-Tak, a może jesteś zdenerwowana tą sytuacja w moim aucie ?- uderzył w czuły punkt
- Bawi Cię to ? - zareagowałam jak sie podsmiewywał
-Um.. um , nie - poprawił się- ..- chciałm cos powiedziec, ale mu przerwałam.
- Posłuchaj mnie, to było dziwnie i w zyciu się nie powtórzy. Ja nawet nie wiem co to było - wyrzuciłąm ręce w góre- Zapomnij
- Hymm- udawał, ze się nad czymś zastanawia - Nie
- Co, nie ?
- Nie - powtórzyłm- Nie zapomnę.
uniosłam brwi z zdezorientowaniu, więc mówił dalej.
- Chciałaś mnie pocałować- jego usmiech powiększył się do maksymalnych rozmiarów, złożył ręce na piersi
- Nie chciałam
-Owszem chciałaś
-Nie- wycedziałam przez zaciśnięte zęby
-Tak - mówił spokojnie
-Ugh, do diabła z Tobą Bieber- przeszłam koło niego, trącająć go ramieniem
Zaśmiał się z mojej rekacji, ale nie odwracałam sie już.
To takie dziwne. Po pierwsze dziwne jest to, że nawiązaąłm z tym gościem jakis kontakt, może akirat nie na najlepszym poziomie, bo jak widać póki co to się ze mnie nabija, ale chodzi mi o to, że on z nikim normalnie nie gada. Również na początku, też nie wyglądał jakby był zadowolony moją osoba, jakbym mu przeszkadzała czy coś. Mało tego !  zachowuje się jak głupek , biega za mną, woła innym razem zabiera na jakąś przejażdżke nie wiadomo po co a potem ingnoruje i krzyczy. Ma ze sobą problemy, to pewne. Ale czemu sie dziwić, przecież sama widziałam jak o mały włos próbował zabić człowieka.... albo zabił.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`
Przepraszam.
Mam takiego lenia od tygonia, ze sobie nie możecie wyobrazić, tym bardziej jak wybiłam sie juz z rytmu pisania histori to cięzko było mi jakos wrócić, co świadczy rozdził. Przepraszam wiem ze naprawdę słaby, ale poprawie się. wieczorem przeczytam wszystkie rozdziały od początku i będę wiedziała co robić dalej, ale chciałam już cos dodać, więc zadowolić się możecie tym.
W ogóle wpadłam na świetny pomysł stworzenia czegoś naprawde fajnego, ale to napisze pod kolejnym rozdziałem i wytlumacze o co chodzi ale już teraz będę potrzebowała pomocy kilka osób, więc poprosiłabym osoby zainteresowane zeby napisały do mnie na tt @OliwiaCoreal  dam fallowback zebysmy mogły/li gadac prywatnie.
Do następnego !

niedziela, 14 lipca 2013

Uwaga

Myślałam ze bez problemu uda mi sie dodac 6 rozdział, ale wczoraj zabalowałam a dzisiaj caly dzien nie bylo mnie w domu. Mamy godzine 21.17 a ja nie jestem spakowana, ani nic a wyjeżdzam jutro sobie nad jezioro. Przepraszam, napiszę go jak wrócę za tydzień. Pozdrawiam i miłych wakacji :*

piątek, 12 lipca 2013

Rozdział 5

Brakowało mi oddechu. Co ja tu do cholery robię, co ja komu czego złego zrobiłam, ze Bóg mnie tak karze. Odwrocił się. W momencie gdy ziorientowałam się kim była ta osoba, głos ugrzązł mi w gardle, a moje ciało zostalo sparaliżowane. Jego twarz byla wyaźnie zszokowana, oczy sie rozszerzyły a dłoń w której trzymał broń lekko drgnęła.
- Wsiadaj do auta - usłyszałam jego chrapliwy głos. Nadal stałam nie mogąc sie ruszyć.- Wsiadaj do auta !- tym razem wrzasnął na mnie, nie miałam zamiaru się sprzeciwiac i tak zrobiłam. Pośpiesznie otworzyłam dobie drzwi i weszłam do środka. Byłam roztrzęsiona, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Spojrzałam w lewo, oni nadal tam stali, ale Justin schował pistolet, zaczął mocno uderzać chłopaka  twarz na co on sie skulił i dał oprawcy idealna pozycję do kopnięcia go w brzuch. Jay bił go bardzo, az do momentu gdy nieznajomy nie wyglądal na całkiem skonanego. Zaraz zauważyłam ze zwrociłm sie w moja strone i zaczął isc do auta.Wsiadł i kompletnie nie zwrcil na  mnie uwagi. Nie zapinając pasów nacisnął  pedał gazu i ruszył wzdłuż ulicy. Nic nie mówił. Ignorował moją obecność. To działa mi na nerwy.
-Co t-to byl-ło- spytałam, nadal wystraszona, ale moj charakter i ciekawosc wziela gorę.
-Co ?- warknął groźnie, nadal na mnie nie patrząc
-TO- zaakcentowalam delikatnie, wzięłam głęboki oddech - Dlaczego T-ty ?
-Oh, zamknij się !
- Co ?- teraz to byłam w szoku. Co ja zrobiłam?
- Slyszałaś. Powiedzialem zamknij się- powiedział nonszalancko.Przymknęłam lekko oczy z gniewu by na niego nie wybuchnąć bo moglo by to sie dla mnie źle skonczyć.
-Dlaczego to zrobiłeś  ? Chciałeś go zabić, tak?- powtórzyłam nieco bardziej opanowanym tonem.
-Pozwoliłem Ci mowić ?
Zmarszczylam brwi w dezorientowaniu. Spojrzalam z na niego z niedowierzaniem.
- No co ? Teraz odjęło panience mowę? huh ? - ironia...
-No nie..
- Więc własnie-  czy ona zawsze musi mi przerywać - Radzę Ci sie tego posluchać chyba że chcesz dowiedzieć się co robię z niegrzecznymi dziewczynkami- dłonią dotknął moich kolan i lekko jechał nia w górę. Co do cholery ?! Co on robi ? Strzepałam jego ręke i poraz kolejny spojrzałam na niego w niedowierzaniu. Czy on to zrobił by mnie wystraszyć ? Cóz jesli tak, udalo mu się.
-Tak myślałem- zaśmiał sie drwiąco. Znów chwycił kierownicę obiema rękami i skupił na drodzę. Nie odzywał się. Znowu.
- Co robiłaś tu sama o tej godzinie - przerywając ciszę, spytal calkiem zmieniając ton glosu, na powazniejszy.
Odpowiedziec czy nie odpowiedzieć, zaraz pewnie po raz kolejny mi sie oberwnie. Chyba zauwazył moje zmieszanie.
- Spytalem o co- dal mi do zrozumienia ze chyba jednak moge mowic.
- Byłam sie przejść.
- Przejść - zadrwił - o tej godznie ? Tutaj ? Sama ? Ty sie chyba prosisz o klopoty kochanie.
-Tak przejść - zignorowałam to jak do mnie powiedział, ale nie powiem calkiem fajnie brzmialo to z jego ust nawet jesli mówił to od tak.- i mowiac o kłopotach, masz racje, powinna juz byc w  domu. Tak będzie lepiej. Zatrzymasz samochod ?
- Zatrzymać samochód? - spojrzął na mnie jka na gupka
- No tak.. powinnam juz isc do domu prawda ?
-Przeciez Cię odwiozę- powiedział to tak jkaby była to najbardziej oczywista rzecz na swiecie.
- Nie musisz, naprawdę, poradzę sobię.
- Prosisz sie by ktos dobrał sie do Twoich mjatek ? Jesli tak bardzo tego chesz to mozemy przejść na tyły mojego auta i zapewnie Ci przyjemnosć kotku- Co ? Bardzo odpowiedni komentarz na tą chwilę Justinie Bieberze. Pogratulować tylko
- Serio? Bardzo na miejscu  kolego - odpowiedziałam na jego niemozliwość
- No co ?- spytał z lekką niewinnością w głosie-  Adres
-Co ?
- Adres- powtorzył - Gdzie mieszkasz ?
- Ah to.  Ausland , blackstreet 201
I ponownie zapadła cisza. Nie chciałam się już odzywać bo mógłby sie tylko zdenerwowac a tego nie chciałam. Zanim cokolwiek zdązyłam zrobic, już byliśmy pod moim domem. Chciałam znależć się juz w moim ciepły i bezpiecznym łóżku, dlatego bez zastanowienia chciałam wyjść z samochodu lecz zatrzymało mnie lekkie szarpniecie ramienia.
- A podziękowanie ?
- C-co masz na myś- nie dokończyłam, ale nie widziałam o co mu chodzi.
Przybliżył się do mnie niebezpiecznie blisko, a ja zadrżałam, zrobiło mi się naprawdę gorąco i to nie przez klimatyzację lecz przec ciepło bijące z tego jakze pociągającego ciała. Brakowało mi oddechu a ona obserwował moje reakcje. Czekajcie ? on chciał mnie pocałowć. Pocałowć mnie ? Powinnam sie odsunąć ? Tak. Ale czy tego chcę ? Moze nie, ale go nie znam. Wlasnie, nie znam tego chłopaka. Ale jest taki gorący.
Droczył się ze mną, przybliżałm usta i oddalał od moich lekko dusząc. Nie wiem jak to wyglądało, ale wręcz - tal myślę- prosiłam sie by mnie pocałował. To było głupie, tym bardziej że nie znałam jego zamiarów. Nadal się bawil, a ja lekko próbowałam dodknąć jego ust swoimi. W końcu usłyszałam chichot. Otworzyłam oczy i ujrzałam jal patrzt na mnie rozbawiony. Było mi głupio. Tak cholernie głupio. Udało mi sie wysiąść, marzyłam by byc w domu i nie spotkac go juz nigdy wiecej.
- Buonanotte *shawty - ukazal mi swój cały rzą pieknych zębów i odjechał
Idiotka. Kretynka. Głupia. Wariatka
Totalny pajac ze mnie. Jak ja sie teraz mu na oczy pokarzę. Co to w ogóle miala byc za akcja ?
Chłopak miłm niezla polewkę, dobrze wie jak działa na dziewczyny i wyraźnie to na mnie wykorzystal
Weszłam do domu, światla były pogaszone, ale byłam pewna ze mama nie spi gdy nie było mnie jeszcze w domu. Zerknęłam na chwile do sypialni rodziców, uspokajając ze juz wrociłam. Wspinając sie po schodach, marzyłam jedynie o gorącym prysznicu. wiec tak tez zrobiłam. Rzuciłam się do łazienki i odkręciłam gorącą wodę powodyjąc natychmiastowo ze pomieszczenie stało sie zaparowane.
Sciągnęłm pojedyńczo częscu mojego ubrania. W momencie gdy zaczęłam sciągac moją bieliznę dostknęłam miejsca uda w którym wczesnie dotknąl mie Jay i wzdrygnęlam się. Choć to było raczej przyjemne. Zarazł znalazłam się pod prysznice i próbowałam zmyć z siebie ciążące wydarzenia z dzisiejszego wieczoru  a raczej tej cholernej sytuacji miedzy nami. Tak mi głupio.
Zakręciłam kurek i wyszłam. Owialo mie chłodne powietrze w łazience, wiec szybko owinęlam sie recznikiem i udałam się do swojego pokoju. Rzucilam się na łóżko przytrzymująć ręcznik by sie nie osunął i napotkałam mojego laptopa. Powoli sie włączył, ja zalogowalam sie na twittera. Nikt nic ciekawego nie dodał. ludzie ze szkoły pisali tam bardzo malo wazne rzeczy. Nakliknęłam na biała ramkę i chwilę się zastanowiąłm. Zaczęłam wystukiwac na klawiaturze

Ju - niee, to głupie  *backspace*

Nerwowo, delikatnie stukałam palcami o obudowe, az w koncu zebrałam sie na odwagę

Justin Bieber *szukaj*

Weszłam na jego profil i zaczęlam przegladac posty, w sumie nic takiego aleee.
W tym samym momencie pojawilo sie powiadomienie o nowym poscie, wyswietliłam
 " Buonanotte shawy  :) "

Fuck.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Spędziałm spotaniczny tydzień nad jeziorem gdzie nie mialam dostepu to internetu, teraz wrociłam wiec dodam rozdzialm dzis i jutro napewno nie wiem jak z niedzielą choć sie postaram, poniewaz od poniedziałku jadę nad drugie jezioro a potem Włochy.
Coś wymyślę :)
Przepraszam za ' dlugość ' ale jakos ciezko mi sie pisalo ten rozdzial i jest troche malo przemyslany. Jak równiez na błędy, ale juz mi sie pieprzy pod palcami klawiatura, mam nadzieje ze nie przeszkadza to tak bardzo w czytaniu.
Dziękuję za wszytskie odwiedziny ! :)

piątek, 5 lipca 2013

Rozdział 4

- Skąd to masz ? - był wyraźnie zaniepokojony całą sytuacją.
- No.. to .. bo .. ugh - to było głupie, czemu nie potrafię normalnie odpowiedzieć? - Twoje czy nie ? Jeśli nie zabieram  z powrotem- powiedziałam twardo. Lekko popchnęłam jego pierś i chciałam odejść, ale nagłe pociągnięcie przywróciło mnie do poprzedniej pozycji.
-Pytam, skąd to masz ?-  powoli tracił cierpliwość.
-Na imprezie pamiętasz ?- znów lekko zbierał się we mnie strach - pomogliście mi z samochodem i wtedy to..- przestałam mówić i obserwowałam jego reakcję. Wyraźnie się nad czymś głęboko zastanawiał. Postanowiłam przerwać tą ciszę i nie wiem skąd wzebrałam w sobie tyle odwagi- Po co Ci to ? Wpakujesz się w niezłe bagno bo..-zaśmiał się przez co niegrzecznie mi przerwał.
- Bagno - powtórzył ironicznie z rozbawienie w głosie - To już się trochę spóźniłaś moja wybawicielko. Ten dupek się ze mnie śmieje ?
- Jak za późno ? - skoro zaczął mówić czemu miałabym nie wyciągnąć więcej ? - Nigdy nie jest za późno jeśli się czegoś bardzo chce. Po za tym...
- Posłuchaj- serio, znowu ? czy on nie umie poczekać kiedy skończę ?- TO - wskazał na opakowanie- to nie Twoja sprawa i miło będzie jak nie będziesz się wpierdalać- warknął na mnie gniewnie.
Chciałam już mu odpowiedzieć, ale usłyszłam jakies szmery za nami. Wyjrzałam zza ramienia Justina, nie daleko stały 2 dziewczyny, nie mam pojęcia czy obserwowały całe zajście, ale jeśli chłopak wtedy byl zdenerwowany, teraz jest wkurzony.
-Kurwa- jęknął. - Chodź- pociągną mnie za nadgarstek i zaczął iść. Nie bardzo kojarzyłam sytuację więć mimo wolnie zwolniłam, na co on zerknął w moją stronę z lekkim grymasem.
- No dalej -  wskadzał przed siebie, ruszyłam a ona zaraz za mną.Wyszliśmy na parking i jak mniemam dotarliśmy do jego samochodu. Otworzył mi drzwi od strony pasażera ale zamknęcie ich zostawił już dla mnie. Jay odpalił silnik i jechał w jednym kierunki co moment przyśpieszając a ja w tym czasie zaczęłam ogarniać to załe zamieszanie-
-Czekaj ! do cholery gdzie jedziesz?  Przecież mam lekcje i wgl o co chodzi- powiedziałam wstrząśnięta, czemu aż tak się wkurzył, jakby to było coś wielkiego. Dobra narkotyki narkotykami, ale kto by nie wiedział że cos takiego on może mieć w posiadaniu.
-Siedź cicho i mi nie przeszkadzaj- szczerze ? Nie miałam ochoty się z nim więcej droczyć.
Jechaliśmy krótko, samochód zatrzymał się przed jakimś budynkiem. Nie zdążyłam nawet zastanowić się co to jest za miejsce gdy usłyszalam ten seksowny głos.
-Czekaj tu na mnie. Potem odwioze Cię do szkoły.- powiedział kótko po czym wyszedł.
Okeeeej ? Nie bradzo wiem co sie dzieję. Włączyłabym sobie radio ale ty jest tyle przycisków i nie mam pojęcia do czego one służą. Zaczęłam nerwowo stukać palcami o podłokietnik. Nie minęlo nawet 10 minut a chłopak wrocił z powrotem. Był wyraźnie rozdrażniony i nie wyglądał jakby chciał o tym mówić. Dobra nie pytam, chce tylko aby  odstawił mnie znowu do szkoły. Nie wiem w ogóle co ja tutaj robię, po co wziął mnie ze sobą skoo i tak siedziałam w aucie.
On nic nie mówił, jechal i całą swoją uwagę skupiał na drodze przed nami. Nim się obejrzałam na powrot byliśmy na terenie szkoły. Postanowiłam dowiedzieć sie czemu miała służyc ta nasza przejażdżka.
- O co chodziło ? Dlaczego nic nie mówisz ?- oparłam głowę o siedzienie i przekręciłam w jego stronę.
- Jesteśmy pod szkołą - całkiem zignorowal moje pytanie.
- Czemu wziąłeś mnie ze sobą ? - strałam sie podejść do z drugiej strony.
- Lekcja już trochę trwa, ale jest sznasa że jeszcze zdążysz - znów to samo.
- Nie rób tego ! - wrzasnęłam.
- Czego ?- spytał z udawanym zdezorientowaniem.
- Nie ignoruj mnie!
- Czego Ty ode mnie chcesz?
- Ja ? Porwałeś mnie z tąd nie wiadomo gdzie bez jakiegokolwiek wytlumaczenia, teraz odwozisz jakby nigdy nic i na dodatek nie odpowiadasz na moje pytania ?- splunęłam.
-Zapomnij o tym.
-Co ? co proszę. Halo ?! nie wiem o co biega, nie wiem co ja tu robię - mowiłam jakby do niego, ale bardziej do przestrzeni w samochodzie.
- Nie wiem ! - krzyknął - nie wiem po co Cię wziąłem. Jakaś nagla reakcja, zapomnij o tym - sciszył ton ale nadal był stanowczy.
-Nic tu po mnie, narazie- wyszłam z tamtąd zdenerwowana tym że nic nei rozumiałam. Ale on miał rację.
Powinnam zapomnieć. To bylo dziwne.
Poszłam w stronę szkoły, weszłam przez drzwi frontowe i udałam sie do klasy od matematyki.
- No dzień dobry, z dnia na dzień bije pani swój rekord- ciepło przywitalam mnie moja jakże ulubiona nauczycielka. Zegrarek wskazywał 8.20. Ups.
Zajęłam miejsce przy oknie i starałam skupić sie na lekcji ale nie wychodzio mi to za bardzo. Dałam sobie spokój, chciałam żeby tylko wszytskie przedmioty minęły szybko i bym mogła wrocić do domu.
Jak na zlość wszystko się okropnie ciągnęło. Przerwę na lunch spędziłam z Katy tak jak każdą inną. Wytłumaczyła mi, że na imprezie zadzwoniła jej mama i poprosiła by wróciła i pomipo tego ze nic sie złego nie stało to spanikowala, poprosiła Dave'a żeby ją odprowadziłi nie miła głowy by mnie szukać. Ha jeśli mówimy o szukaniu, zabawne.
Weszłam do stołówki i szłam przez środek razem z przyjaciółką aż do naszego stałego miejsca. Chciałam sie trochę zrelaksować ale nie pozwalałomi kogoś intensywny wzrok na mnie, wiec spojrzalam przed siebie i dostrzegłam czekoladowe tęczówki, a zaraz potem ich właściciela. Bieber. Czego on chce. Speszył sie trochę gdy został złapany na gapieniu sie na mnie, odwrócił sie do kolegów i udał niezwykle zaineresowanego tym co mówią.
-  A tobie jak sie podobałam impreza?  Nadal mi glupio bo przyszłaś specjalnie dla mnie a ja tak Cię zostawiłam - martwiła się swoim zachowaniem
- Mówiłam Ci, że nie ma sprawy. Poradziłam sobie, a impreza była naprawdę szalona- zaśmiałam sie lekko dając jej do zrozumienia że jest dobrze.Byłam niesamowicie zmięczona, a do końca jeszcze dwie lekcje.
- Wiesz co, źle się czuję chyba wrócę do domu- Pomyśłalam, że jeśli urwę sie raz to nie zrobi nikomu żadnej róznicy.
-Wszystko w porządku Olivia? Może mam jechać z Tobą
-Nie. Jest ok. Poprostu muszę sie przespać czy coś- powiedziałam zbierają swoje rzeczy.
- Dobrze, ale zadzwoń do mnie jak bys czegos potrzebowała.
-Jasne - ucalowalam ja w policzek co odwzajemniła i wyszlam ze stołowki i poszlam prosto do mojego auta.
W domu znalazłam się w jakis 15 minut. Co mnie tak wymęczyło ? Polożylam się na łóżko i odpłynęłam
Obydziło mnie szmeranie na dole wiec zeszlam na dól zdając sobie sprawę że to moja mam wróciła.
- O hej, jesteś już ? głodna ? - Spytalam mama.
- W sumie to tak - uśmięchnęłam sie - glodna.
- Dobra, to za jakieś 20 minut zejdź  tu z powtorem, postaram się coś na szybko przygotować.
- Nie ma sprawy.
Dzien się strasznie ciągnął, a ja co chwilę myślalam o bardzo dziwnym zdarzeniu z rana, próbowałam zmieniać tamat myśli, ale zaraz znów do tego wracałam. Spojrzałam przez okno i na termometr za nim. bylo ponad 20 stopni więc moge iść na spacer. Było trochę późno ale okolica jest spokojna, a ja trochę dotlenię mózg.
Wyszłam, rzucając małe wyjaśnienia w stronę rodziców. Spacerowałam wzdłuż ulic, miasto było przepiękne o tej godzinie. Znów nawiedzała mne ta sytuacja ale stralam się nie denerwować. Nie wiem nawet czy w ogóle mialam ku teu jakieś powody. Szłam przed siebie, nie znajac swego celu. Zagłębiłam sie bardziej w spokojniejsza część miasta, to znaczy teraz bylo tu jakoś mniej ludzi.
- Zostwał mnie kurwa - ktość powiedział podniesionych tonem. Rozejrzałam się dookoła ale nikogo nie zobaczyłam.
- No przecież Ci oddam !- uslyszałam ponownie. Zdecydowanie był to męski głos.
Nie wiedziałam skąd dobiega rozmowa jesli tak mozna to nazwać, dostrzegłam mh ? znajomy mi samochod na przeciw uliczki miedzy dwoma kamienicami. Nie widzialam co robię, ale szłam w tamtą stronę jakbym mogła coś zdziałać. Przyśmieszyłam przechodząc prze ulicze i zaraz juz byłam u celu. Przede mną stalo dwóch facetów. Jeden przyciśnięty do ściany drugi trzymal go w okolicy szyji lecz był do mnie plecami. Ale zaraz co ona ma w ręce ? O Kurwa ! Napastnik trzymał broń przy skroni faceta, który wlasnie spojrzalm w moją stronę. Olivia zrób coś do cholery, uciekaj, cokolwiek. Nie moglam się ruszyć, wiedzialam tylko ze ten drugi także zaraz sie odwroci by dostrzec obiekt zaninteresowania swojej ofiary. MNIE (..)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie....

Jedyne co, to dołożę wszelkich starań by kolejny rozdział pojawil sie już dziś wieczorem.

Dodaję, nie sprawdzam błędow by bylo szybciej. Ogarnę to później.
Twitter :  @OliwiaCoreal  

piątek, 28 czerwca 2013

Rozdział 3

Wow- to była moja pierwsza myśl, po przekroczeniu progu. Faktycznie było tu mnóstwo ludzi.
Jak ja mam teraz znaleźć Katie? Zgrabna blondynka... taaa, szkoda że mnóstwo tu takich.
Rozejrzałam się dookoła, rozpoznałam kilka znajomych twarzy, ale nikogo wartego większej uwagi.
Postanowiłam udać się do salonu, w nadzieji, że tam własnie ją znajdę.
Spojrzałam na kilka par obścickujących się pod ścianą. To obrzydliwe. Rozumiem, można pozwolić sobie na jakieś czułości, ale nie przy takiej publiczności. Z przemyśleń wyrwał mnie wizerunek mojej przyjaciółki, stojące przy kominku z kubkiem w ręku. Najprawdopodobniej śmiała się z tego co mówił do niej obok stojący Dave. Nie zastanawiając się dłużej podeszłam do nich, na co Kat zrobiła wielkie oczy
- Olivia ! niemożliwe. Jesteś ! - pisnęła głośno, lecz nie zdołała przekrzyczeć muzyki, za to jej towarzysz zerknął w moją stronę i grymas pojawił si,e na jego twarzy.
- Tak, doszłam do wniosku, że nie mogę przegapić takiego melanżu - uśmiechnęłam się do niej serdecznie, ignorując wymowne spojrzenia Dave'a.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Chyba wiem. Jest tu coś dobrego do picia ?
-O tak ! jest tego sporo, ale osobiście polecam wódke z colą - poleciła i wskazała palcem na swój kubek.
-Dobra, to ja idę po cos dla siebie - powiedziałam na odchodne.
Nie zwracając uwagi na nic, poszłam prosto to stolika, który chyba dzisiaj wyjątkowo służył za bar, wybrać jakiś alkohol. Mhhh piwa, martini, whisky.. jest wódka ! napełniłam nią 1/5 kubka i dolałam coli.
Tak wiem, nie jestem pełnoletnia, ale mi nie zaszkodzi. Przecież jakoś trzeba się wyluzować, mam nadzieje, ze odejdzie mi troche stresu. Wypiłam całkiem spory łyk i skrzywiłam się na smak drinka i przymknęłam lekko oczy. Usłyszałam lekki śmiech przed mną, spojrzałam zaciekawiona. O kurdę! Stał tam, we własnej osobie Justin Bieber.  Dostrzegł moje zmieszanie, jeszcze raz zaśmiał się do siebie i odszedł gdzieś w tłum. Doooobra to było dziwne. On zwrócił uwagę.. na mnie ? Zawsze mogło by się to zdarzyć w lepszych okolicznościach, ale kurczę nie znienia to faktu że dowiedzial się o moim istnieniu. Uroczo - pomyślam sarkastycznie. Nie było sensu dalej o tym myśleć, chciałam wrócić do mojego porzedniego towarzystwa, wiec ruszłym w przeciwnych kierunku do tego którego przyszłam. Zauważcie jedną różnicę są ludzie, jest muzyka, pełno alkoholu, tylko do obrazka brakuje mi Katie i Dave'a . Cholera gdzie oni są, naprawdę nie chce mi sie szukać ich po raz kolejny. Zmuszonych krokiem przeszłam do pokoju obok, lecz nie było ich tam, w następnych jakieś typki palili zioło i widać było mnóstwo dymu unoszącego się po pomieszczeniu. Nie, Kat napewno tu nie ma, ona nienawidzi marihuany.W kilku kolejnych pokojach również ich nie znalazłam. Góra! - pomysłam.
Pobiegłam po schodach, kolejno otwierając drzwi, w między czasie przeszkadzając parom w dwuznacznych sytuacjach. Ah ten romantyzm, chłopcy ! Łaziłam po domu, ale nigdzie nie dostrzegłam drobnej figury mojej przyjaciółki. Byłam zła, przyjechałam zrobić jej niespodzianke, miałyśmy się razem zabawić a ona zostawiła mnie na lodzie. Aby wyładować złość, kopnęłam mocno nogą w drzwi
- Złość piękności szkodzi słoneczko- ktoś powiedził za mną.
- Już trochę za późno - posłałam kolesiowi sztuczny uśmiech. Gość nie wyglądał przyjaźnie, więc szybko opuściłam górę, jeszcze raz przeleciałam wzrokiem przez salon i korytarz. Nie ma.
Wracam do domu. Nie mam zamiaru stać tu sama jak kołek.
Niesmowicie wurzona poszłam do samochodu, mrucząc przekleństwa pod nosem. No wybaczcie, ale jakbście się czuli na moim miejscu, naprawdę nabrałam ochoty się zbawić a tu dupa. Mój samochod całe szczęście stał cały i zdrowy, odetchnęłam z ulgą. Wsiadałam do niego i już chciałam zapalić, ale przeliczyłam się. Nie panikując spróbowałam ponownie i ponownie. Niech by to szlag jasny trafił. Dzięki Ci Boże że zawsze nade mną czuwasz. Wyszlam z auta i podniosłam maskę. Nie wiem czemu to miło slużyć, przecież nie mialam pojęcia i nie znałam się na rzeczy. Westchnęłam głośno. Powoli obróciłam się wokół własnej osi, napotkałam wzrokiem grupkę chłopaków stojących całkiem niedaleko mnie, zaraz przy  chodniku, obok furtki. Nie patrząc na konsekwencję, bo przecież mogłam zostać zgwałcona, zabita czy cokolwiek podeszłam do nich.
- Hej wy - zawołałam. Wszyscy nagle sie obrócili
- Cześć kotku, w czymś możemy pomóc -powiedział gość około 21 lat myślę.
-No tak właściwie to- zamarłam, gdy ten starzy koleś się przesunął troche w bok ujrzałam znajomą twarz. Znów stał tam on. Przełknęłam slinę by pomogło mi to w dalszym mówieniu- to zepsuł mi się samochód, to znaczy tak mi się wydaję. Nie moge go odpalić. Może pomógłby by ktoryś hm ?- zapytałm z nadzieją, chocial nie bylam do końca przekonana czy to dobry pomyśł. Spojrzałam kolejno po chłopakach, rozpoznałam kolejne twarze. Coś mi zaświtało. Liam, Nate, Davi, Justin... Cholera, przecież to nie moze byc przypadek. Byłam prawie święcie przekonana  że to jego gang, bo to wszystko idealnie by pasowało.
- Jasne maleńka, nie ma sprawy- kontynułowal ten najstarszy, którego imienia nie znałam.
Każdy z nich się do mnie uśmiechną, prócz Justina.on przeszedł z bardzo obojętną miną. W czasie gdy grupka przeszła w stronę mojego auta, ja nadal stalam tam analizując i przyswajając fakty. Kurde Olivka rusz się, wyglądasz jakbyś ducha zobaczyłam - opierniczylam się w myślach.
Patrzyłam jak coś majstrują, nagle David usiadł za kierownicą i wtedy naszła mnie panika. A co jeśli oni odpalą go i pojadą mnie naiwną idiotkę samą. Co powiem rodzicom ? Jaka ja jestem glupia. Wtedy usłyszałam warkot silnika. Przed oczami ktoś zamachał mi moimi kluczykami. To David.. ale mam szczęście uff. Zabrałam je od niego i podeszłam bliżej maszyny.
- Oh !. Gdyby nie wy, utknełabym tu, w tym zoo co nie skończyło by się dla mnie dobrze. Ta muzyka działa mi na nerwy. A rodzice?  oni to by mnie zabili, a potem zabili ponownie - słotowok w takiej chwili, serio?
- Stop- przerwał mi jeden .- Wystarczy zwykłe dziękuję - uśmiechną się szeroko.
- Tak, dziękuję - odpowiedziałam, trochę zawstydzona.
- Narazie śliczna - Ej, ten straszny chyba ze mną flirtował co ? Ogarnij się dziewczyno, to przecież ich instynkt.
-Hej- powiedziałm cicho chwilę potem jak juz poszli. Stałam jeszcze moment patrząc jak odchodza w stronę imprezy i nagle zauwałyzałm coś niewielkiego, białego na  tle zielonej, krótko przystrzyzonej trawy tuż za chłopakami. Nie wiedzialam czy podejść czy nie. Ale ciekawość wzięła górę. Podbiegłam to owego czegoś podniosłam i O cholera. Biały proszek w plastikowym woreczku. Nie za dobrze. Miałam jeszcze moment by zawołać za nimi i oddać co do nicj należało, ale coś kazało mi tego nie robić.
Wzięła to ze sobą, wskoczyłam do auta i jakby nigdy nic pojechalam do domu.
Zajęło mi to niewiele czasu. a gdy zobaczyłam znajome widoki poczyłam sie pewniej. Wjechalam do garażu a z tamtąd weszłam do domu. Cisza. Chyba wszyscy śpią. Ale to bardzo dobrze. Zamykając drzwi od mojego pokoju, zmęczona rzuciłam się na łóżko. Pozwoliłam moim mięśniom się trochę rozluźnić. Zaraz po tym, pomyślalam że om szybciej się przebirę tym szybciej będę mogła pójść spać. Tak też zrobiłam.
Zasypiając, ciągle w glowie męczyło mnie pytanie co powinnam zrobić. Oddać im ? ale co wtedy ? będą wiedzieli, że wiem iż mają narkotyki i raczej tak tego nie zostawią. Chodziaż patrząc co ostatnio  dzieję sie na swiecie, to posiadanie narkotykow nie jest niszym wyjątkowym. A moze zostawić to ? Niee, nie mogę tego zostwić, co by było gdyby ktos to znalazł. Postanowilam, że znajde ktoregoś z nich w poniedziałek i spróbuję to oddać. Moze to docenią? Napewno Olivka, i zadzą Ci jeszcze znaleźne. Idiotka.
Nawet nie wiem kiedy znurzyłm mnie sen. Reszta weekendu minęła spokojnie, ale od piąku nie gadałam z Katie i nie wiem co się z nia dzieję. Postanowiłam pogadac z nią w szkole, nie chcą jej teraz przeszkadzać. Moze siedzi teraz z rodziną albo coś.
W  poniedziałek rano, udało mi się całkiem szybko wyszykować i wyjechałam do szkoły szybciej niż zwykle. Byłam troche poddenerwowana. Na parkingu nie bylo tak wiele aut, co oznaczało że jest jeszcze wcześnie.
Weszłam do szkoly, podeszłam do szafki i w prawdzie nie wiedziałam co ze soba zrobić. Co mi to dało ze jestem o tej godzinie w szkole skoro nie ma prawie nikogo innego. w szczególnośći tych osób na ktrych mi dzisiaj zależało. Najlepszym rozwiazaniem byo by chyba pojście do biblioteki. Przemieszczałam sie po korytarzy, wzdłuż klas i zobaczyłam Justin stojącego zaraz na lewo.
Kurdę, nie wiem czy to akurat jemu chcialam to oddać, ale dobra niech będzie.
- umm. hej - podeszłam nieśmiało do niego.
- Hej -jego odpowiedź brzmialam bardziej jak pytanie, chodział brzmiała seksownie przez jego lekko ochrypły glos. Za dlugo sie chyba nad tym zastanawiałam bo chłopak stał sie wyraźnie bardziej zniecierpliwiony- Coś nie tak ?
- o nieee, to znaczy tak bo - wyciągnęłam z kieszeni torebeczkę i zamachałam nią u gory - chyba mam coś Twojego.- Oczy natychmiast mu się rozszerzyły.Wyrwał mi to z ręki i lekko przyparł do ściany.
-Skad to masz ? (...)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Akcja powoli będzie zaczynać się rozkręcać. Staram sie stosować do waszych wskazówek, by wam lepiej sie czytało, a opowiadanie na tym zyskało.
W nocy wyjeżam i wracam w niedziele więc rozdział będzie w poniedziałek.
Ps. nie czytałam go, wiec pewnie bedą błedy za ktore przepraszam, poprawie w wolnej chwili.

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 2

  • W.Porcie.co ? - cała chęć wyjścia gdziekolwiek odeszła ode mnie jak ręką odjął.
  • Olivia,.. przecież
  • Nie. Zwariowałaś ?- spytałam z niedowierzaniem. -Proszę Cię, wiesz ze tamtejsze okolice nie wróżą niczego dobrego. Nie mówię, ze impreza nie będzie udana, ale pewnie skończy się jakoś bijatyką lub co gorsza strzelaniną- powiedziałam pewnie, bo nie raz słyszałam o takich zajściach.
  • No nie ! Królowa dramatyzmu się znalazła. Od kiedy stałaś się taka przesądna. Rozumiem, nie jest to spokojna okolica ale proszę Cię. BEZ PRZESADY- burknęła na mnie.
  • Nie nazywaj mnie tak. Mało Ci problemów? Możemy wyjść wieczorem i poszukać jakiejś fajniej imprezy w naszych okolicach, napić się, potańczyć i przynajmniej mieć pewność że nikt nas nie zabije.- zaśmiałam się, choć nie wiem czy miałam ku temu powody.
  • Dobra, wiesz co rób co chcesz. Ja idę na tą zabawę, więc nikt nie pokrzyżuję moich planów- mówiła do mnie, ale dam sobie głowę uciąć że skupiona była na czymś zupełnie innym. Albo kimś. Powędrowałam spojrzeniem za jej wzrokiem i zobaczyłam Dave'a No tak, jak mogłam się nie domyślić...
Katie od jakiegoś czasu podobał się chłopak z drużyny piłkarskiej. Najpierw wypierała się trochę, ale gdy w końcu stwierdziła, ze nie ma po co tego przede mną ukrywać, przyznała się i opowiedziała o tym jak wpadła na niego jakiś czas temu w parku a on zaprosił ja na kawę.
Nie wiem czym ten chłopak jest wart jej zachodu, bo to typowy podrywacz, ale widzę ze ona jest szczęśliwa. Ale mam w zanadrzu pomysł, by znaleźć jej w międzyczasie kogoś bardziej odpowiedniego i poznać go z przyjaciółką. Wiecie, człowiek zadłużony nie myśli trzeźwo, więc od tego jestem ja. Na spokojnie zdobędę osobę idealną dla niej.
-Czemu mnie to nie dziwi Kat ? Chcesz iść bo on tam będzie, prawda? - wskazałam palcem na chłopaka.
  • Shhhh ! - uciszyła mnie – Chcesz żeby Cię usłyszał – zaśmiałam się na jej słowa. - Może tak, może nie. Jest to jakiś problem?
  • Nie jest to żaden problem. Ale serio uważasz że jest on odpowiedni? Przecież on chodził z Amelią – zakpiłam, lecz wyczuć można było troskę w moim głosie.
  • Każdy popełnia błędy.
  • Tak, ale nie ten sam aż 5 razy.
  • Och, przestań, on jest naprawdę w porządku, musiałabyś go poznać od tej strony co ja.
  • Na pewno – powiedziałam cicho.- tak czy inaczej mam nadzieję że jednak nie pójdziesz na ta imprezę, zwłaszcza, ze nie bd mogła mieć na Ciebie oka.- chciałabym żeby tak było, ale znam moją przyjaciółkę zbyt dobrze, by wiedzieć co zrobi.
  • A ja mam jednak nadzieję, ze Ty pójdziesz na tą imprezę zwłaszcza by mieć na mnie oko -powtórzyła moje słowa w swój sposób.
Rozmowę przerwał nam dzwonek, udałyśmy się do swoich klas. Angielskiego nie mam razem z Katie. Na moje nieszczęście dzielę lekcję z moim wrogiem numer 1 i największa dziwką w szkole Amelią. Tak to ta co chodziła z Dave'm. Chociaż ich relacji nie nazwałabym związkiem. Bo gdzie wierność ? Haha. Na pewno nie w jej przypadku.
Jak zwykle musiała rzucić uszczypliwy komentarz w moja stronę. Pozostało mi go puścić mimo uszu lub odgryźć jej się tym samym.
-Popatrz, popatrz. Kochanek zeszłej nocy chyba nie bardzo się sprawdził bo jakaś taka poddenerwowana jesteś- nie pozostałam jej dłużna.
  • Oj widze że żart Ci się wyostrzył Lenox.- zapiszczała.
  • Ahh, a Twój nadal tępy- powiedziałam z udanym współczuciem.
Przerwał nam nauczyciel. Pan Clarks jest z jednym z niewielu nauczycieli których lubię. Nie jest jakoś specjalnie wymagający i rozumie że poza szkołą też mamy własne życie. Takie lekcję jak ta lecą niesamowicie szybko. Następny 3 też jakoś zleciały. Jeszcze jedna i do domu.  
Widząc Katie na korytarzu złapałam ją za rękę i pociągnęłam w stronę stołówki. Minęła chwila zanim ona zdała sobie sprawę co się właśnie dzieję.
Po drodze wzięłyśmy sobie tylko wodę i zajęłyśmy nasz stolik. Gadałyśmy o jakiś nieważnych pierdołach, śmiałyśmy się że Amelii w strasznie szybkim czasie rosną piersi. Ciekawe czemu ?
Nagle wszyscy ucichli, spojrzałam w stronę wejścia i zobaczyłam Pana Niebezpiecznego.
Powodem tego całego zamieszania był Justin. Jest on kimś w rodzaju gangstera. Chociaż nikt nie mówi tego na głos. Ludzie się go boją. Podobno nie mieszka ze swoją rodziną, tylko z całym swoim gangiem w jednym z Portów. Zajmują się jakimiś brudnymi interesami. Nigdy mnie to specjalnie nie interesowało, wolałam raczej stronić od niepotrzebnych kłopotów. Tej całej aurze niebezpieczeństwa towarzyszył niesamowity wygląd. Trzeba przyznać, że był ona chyba najseksowniejszym chłopakiem za świecie. Dziewczyny pragnęły go i gdyby mogły wskoczyły by mu do łóżka, ale on nie wydawał się być zainteresowany ich propozycjami. Tym różnił się od innych chłopaków w tej szkole, co w jakiś sposób mi imponowało.
Jay przeszedł pewnie przez pomieszczenie aż dotarł do swojego stałego miejsca, tuż za nim podążali jego kumple. Liam, David i Nate. To śmieszne, że ten ostatni do nich należy. Rożni się niemal wszystkim od reszty, jest wygadany i wykorzystuje tą całą ' sławę ' w celu własnych korzyści. Pozostali a w szczególności Justin, nie rozmawiają z ludźmi w szkole, chociażby nie bez potrzeby.  
Pomimo faktu, że nikt nie chciał się im narażać, to ludzie robili niepotrzebny szum wokół nich, tak jak teraz. Chłopacy mieli wyraźnie poirytowany wyraz twarzy, więc całe szczęście wszyscy wrócili do poprzednich zajęć. W międzyczasie zjadłam swoje śniadanie i nie patrząc na nic poszłam na ostatnią lekcję by zaraz po niej wrócić do domu. Jak zwykle zastałam mamę, ale nie wchodziłam z nią w zbędne dyskusję, udałam się na górę. Zaczął się weekend a ja siedzę w domu. Serio? Gorzej być nie mogło. Spojrzałam na Twittera i Facebooka, wszędzie roiło się od postów typu

To już dzisiaj, MEGA impreza nas czeka moi drodzy !

Albo..

O kurr* wydarzenie roku ! Na pełnej !

Tak, jasne dobijajcie mnie bardziej, dziękuję.
Nie zostało mi nic lepszego niż obejrzeć jakiś film. Poszperałam trochę w internecie i postanowiłam nadgonić trochę odcinków Gossip Girl. Gdy skończyłam, nadal nie miałam nic innego do roboty więc włączyłam film ' Bad girls'. Film był całkiem spoko, lecz co chwile przerywał mi dźwięki powiadomień na jednym z portali, ale nie miałam siły podnieść się i wyłączyć kartę. Po czasie stało się to irytujące do tego stopnia, że podeszłam do laptopa, który stał na biurku i już chciałam pozbyć się problemu zobaczyłam nowo dodany wpis Kat.

Impeeeeeza ! #music Tylko szkoda, ze nie będzie wszystkich :(

Zrobiło mi się jakoś tak smutno, zerknęłam na kartę z filmem, nawet tam mają imprezę.
Nie ! Co ja wyprawiam, naprawdę jestem tak głupia by tam nie pojechać ?! - skrzyczałam się w myślach. Przecież nic mi się nie stanie, nikt mnie nie zgwałci. Sama stwarzam problemy, których w rzeczywistości nie ma. Postanowiłam udać się do portów i zrobić niespodziankę przyjaciółce Bo niby czemu nie? Trochę zabawy mi nie zaszkodzi, zwłaszcza ze jest weekend plus będę miała oko na Katie. 19.26. Mam czas by się przyszykować. Nie tracąc czasu poleciałam do łazienki, rozebrałam się i wskoczyłam pod prysznic. Woda spływająca po moi ciele dawała mi pewnego rodzaju ukojenie. Umyłam włosy szamponem a potem nałożyłam odżywkę. Na ciało zaś nałożyłam masło kakaowe, które uwielbiałam. Dokładnie spłukałam z siebie wszystko. Wychodząc poczułam zimne kafelki pod stopami co spowodowało pojawienie się gęsiej skórki.
Spojrzałam w lusterko, jak po każdej mojej kąpieli było zaparowane. Przetarłam je ręcznikiem. Postanowiłam, ze pomaluję się dzisiaj trochę mocniej. Wygładziłam twarz podkładem, potem narysowałam kreski eyelinerem na koniec maskara i troche pudru sypkiego. W tym czasie włosy zdążyły już trochę przeschnąć, więc chwyciłam suszarkę i tylko lekko je podsuszyłam, wyprostowałam je dokładnie , grzywkę układając na bok. Nie wiem ile mi to zajęło czasu, ale na dworze zaczęło się ściemniać więc szybko zdecydowałam się ubrać szorty z wysokim stanem a w nie włożyć szarą bluzkę na krótki rękaw. Z racji że może być jeszcze chłodnawo, narzuciłam na siebie czarna, cienką kurtkę, od tego conversy i gotowe. Spakowałam telefon i klucze, mówiąc rodzicom ze jadę do znajomych na imprezę, wyszłam z domu. Byłam zmuszona wziąć mój samochód i przyznam, nie uśmiechało mi się to, bo jestem przekona, że nie jeden typek by się na niego skusił. Ale cóż, mus to mus. Bo co ? Miałam poprosić mamę ? I może powiedzieć ' hej mamo, zawiozłabyś mnie na imprezę do Portów gdyż  boję się, że ukradną mi mój samochód, bo wiesz to nie jest bezpieczna dzielnica, a ja wole być ostrożna ' tak... na pewno by się zgodziła. Czujecie sarkazm ?  
Odpaliłam samochód i pojechałam w stronę obrzeży miasta. Nie trudno było spostrzec, ze dotarłam do odpowiedniej dzielnicy, bo otoczenie automatycznie się zmieniło. Było to coś  w rodzaju Bronxu w Nowym Jorku. Widoki nie zachęcały, wręcz przeciwnie- odpychały, krzycząc ' dziewczyno zabieraj się stąd ' . Oszczędziłam sobie dalszego rozglądania i skupiłam na drodze przede mną. Po chwili udało mi się dojechać na miejsce, zaparkowałam koło do domu, lecz nie na tyle blisko by, był on w centrum uwagi. Zamknęłam  auto i upewniłam się jeszcze kilka razy czy aby na pewno dokładnie to zrobiłam, poszłam prosto do drzwi frontowych. Już z daleka widziałam mnóstwo nastolatków i słyszałam głośną muzykę.  
Miałam dziwne przeczucie, że dzisiaj się coś wydarzy, nie żebym była jaką wróżką czy coś, ale coś wisiało w powietrzu.
Nie spodziewałam się, że z pozoru tak nie wiele, odwróci moje życie do góry nogami (..)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ! Mamy drugi rozdział.  Jest trochę monotonny, ale w trzecim do akcji wkroczy ' pan niebezpieczny ' więc moze byc interesująco.
Miło mi za komentarze pod poprzednim rozdziałem, tym bardziej, ze nie wiedziałam że już w pierwszym dniu się pojawią, jak i oglądalność bloga  mnie zszokowała :D  Oczywiście pozytywnie.
Nie wiem jeszcze jak wypropować bloga więc  liczę na wasze wskazówki, jak również pomału uczę się  blogspota. 
Kolejny rozdział jutro ! a tu Twitter, stworzony specjalnie na potrzeby opowiadania  
@OliwiaCoreal  

 Ps. Jeśli jest ktoś kto chciałby pomóc w stworzeniu wyglądu bloga, proszę o kontakt :)

środa, 26 czerwca 2013

Rozdział 1

Rozdział 1  

Powiedzcie mi, skąd wziął się motyw gdy człowiek wstaje rano z uśmiechem na twarzy, pełen energii do życia i determinacji w osiąganiu nowych celów?
Cóż, w moim przypadku tak nie jest, a nawet wręcz przeciwnie. Pierwsze co mam ochotę zrobić na przykład w tym momencie to rzucić moim budzikiem tak by roztrzaskał się na wiele kawałeczków i przestał tak cholernie dzwonić i odpłynąć w moją krainę marzeń. Niestety, rodzice pewnie wzięli by mnie za nienormalna i z drugiej strony szkoła. Tak... znane wam miejsce, prawda ?
Z niechęcią wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Jak co rano nie miałam problemu by się do niej dostać. Domownicy wiedzą, że nie ma co się ze mną kłócić bo jedynymi osobami które na tym ucierpią będą oni sami . W momencie, gdy czuję, że nie wyglądam na tyle dobrze by pokazać się ludziom to oznacza, że tak właśnie jest i żadna siła nie przekona mnie, że jest inaczej. Nie to bym była jakimś  zapatrzonym w siebie plastikiem, ale lubię czuć się dobrze we własnym ciele. W przeciwnym razie, mam wrażenie jakby ludzie * nawet Ci którzy przypadkowo na mnie zerknęli * robili to specjalnie i się ze mnie śmiali. Cóż... każdy ma jakieś swoje dziwne strony, nie?
Wykonałam poranne czynności i zrobiłam lekki makijaż. Z racji tego że mam 17 lat moja cera jest naprawdę w porządku dlatego nie używam wielkiej warstwy podkładu, tak samo z maskarą ponieważ mam ciemne oczy otoczone wyjątkowo długimi rzęsami. Ogarnęłam włosy i przeniosłam się do mojego pokoju. Najgorsze dla mnie rano to wybranie ubrań. Mogłabym robić to wieczorem , by ułatwić sobie sprawę i choć codziennie mówię że na pewno to zrobię jakoś ostatecznie  się poddaję.  
Szybko wyciągnęłam parę jasnych jeansów a do tego pudrowo-różową lekką bluzkę. Chyba jest dobrze. Spakowałam książki * tak, to też mogłabym robić wieczorem * i zbiegłam na dól.
Nie jestem z tych osób ,jak również nie należę do rodziny, w których rano przed rozpoczęciem dnia mama robi wszystkim śniadanie i pomaga tacie zawiązać krawat, pies szczeka radośnie a dzieci z uśmiechem na buzi idą do autobusu i jadą do szkoły zdobywać same pozytywne oceny. Taaa... ludzie, błagam mamy XXI wiek, a takie historyjki widzi się jedynie w tanich filmach, które boją się  pokazać szareą rzeczywistość i prawdziwe  ludzkie problemy..Oczywiście nie jest też tak, że rodzice mnie nie kochają a ja nie mam ochoty żyć i najlepszym wyjściem była by śmierć.  
Nie. Mam normalną rodzinę * hmm, chociaż tu można było by se kłócić * i życie zwyczajnej  nastolatki. Szkoła, znajomi, czasem jakaś impreza, gadanie o chłopakach.
Wracając do tematu, jak co ranek wzięłam zapakowane śniadanie schowałam do torby, założyłam białe conversy i czarną katankę zanim wyszłam z domu. Poszłam w stronę mojego samochodu. Tak, mam go. Dostałam go od rodziców w zeszłe urodziny. Jest naprawdę śliczny. Moi rodzice nie narzekają na brak pieniędzy, lecz nie jesteśmy tez jakoś obrzydliwie bogaci.
Wyjechałam z podjazdu i pokierowałam się do szkoły.
7.45
  • Nieźle Olivka- pomyślałam.
Do szkoły mam niedaleko, jakieś 8-10 minut drogi. Jest to szkoła publiczna. Rodzice uznali, że jest o wiele lepsza, ponieważ można spotkać różnych ludzi, a nie wytresowanych pupilków którym w głowach się przewraca od nadmiaru kasy. Mi to nie przeszkadza, ponieważ dziele z nimi  zdanie na ten tema.
Parking, jak zwykle o tej godzinie był zapełniony samochodami. Zarówno tymi lepszymi jak i gorszymi. Tak jak mówiłam wcześniej, chodzą tu różni ludzie. Jedni są z Quens, jedni z Rhodes tak jak w moi przypadku, jeszcze inni z Portów. To ostatnie to po prostu obrzeża Ausland podzielone na tak zwane porty. Ale nie ważne jak przyjemnie i niewinnie brzmi to określenie to takie nie jest. Jest tam co najmniej niebezpiecznie. Albo przynajmniej nie tak bezpiecznie jak w dwóch pozostałych dzielnicach. Ludzie nie powiązani z *w najlepszym przypadku * narkotykami raczej nie zamieszkują tamtych terenów z własnej woli. Chyba że jesteś tam urodzony i nauczony tamtego życia. Ale nie zmienia to faktu, że nie prowadzisz normalnego życia, ponieważ z jakiegos powodu twoi przodkowie się tam znaleźli.
Wchodząc na szkolny korytarz,  składającego się z przekrzykiwań uczniów, szybkim krokiem poleciałam do mojej szafki. 8.00 . Niech by to szlag. Wzięłam potrzebny atlas i książkę od geografii i pokierowałam się do klasy. Otworzyłam drzwi i poczułam wszystkie spojrzenia skierowanie na mnie. Uhg, jakie to krępujące uczucie.  
  • Znów spóźniona- powiedziała Pani Duckly – zajmij swoje miejsce i postaraj się z łaski swojej więcej się nie spóźniać.- machnęła i kierunku klasy placem na znak bym tak się właśnie udała.
Usiadłam na swoim miejscu, obok Katie. Jest ona moja najlepszą przyjaciółką. I jedyną. Zrozumcie , tu w tym zoo ciężko jest znaleźć kogoś odpowiedniego by spędzać z nim czas. Z Katie znałyśmy się już z czasów gimnazjum. Mieszkamy stosunkowo nie daleko siebie bo w tej samej dzielnicy, lecz na dwóch przeciwnych jej krańcach. Ona rozumie mnie bez słów. Jest takim moim dopełnieniem.
W jednej chwili do klasy wparował Nate. Całkiem spodziewanie, bo nie byłam jedyną osobą spóźniającą się codziennie. Nauczycielka tak jak mi walnęła krótkie kazanie i kazała usiąść.
Nate, hmm to całkiem przystojny chłopak, w naszej szkole w prawdzie jest takich wielu ale wiecie jak to mówią – wygląd nie idzie w parze z inteligencją. Większość z nich to dupki, a wszystkie laski i tak za nimi biegają. Jakie to głupie...
Lekcja minęła bez zbędnych uprzykrzeń. Razem z Katie wyszłyśmy na podwórko szkolne. Lubię ta porę gdy zaczyna się robić ciepło i nie trzeba spędzać przerw w zamkniętym budynku.
                       - Masz jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - Spytała mnie koleżanka, gdy usiadłyśmy na kamiennych stolikach w miejscu idealnym do obserwowania całej ludności szkolnej.
                       -Nie, nie zastanawiałam się nad tym. Może wpadniesz do mnie na noc, co o tym myślisz?  
      • Tak, właściwie myślałam o czymś innym, a mianowicie dzisiaj organizowania jest niesamowita impreza u jednego gościa ze szkoły. Podobno ma być mnóstwo ludzi, świetna, głośna muzyka i rozumiesz...
      • Spokojnie Kat- przerwałam jej. Z każdym jej słowem podniecenie i entuzjazm w niej rosło, ale lubiłam to w niej. - impreza, brzmi nieźle, zwłaszcza- uniosłam palec wskazujący ku górze – że my dwie – pokazałam kolejno na nas obie- potrzebujemy się trochę rozerwać.
      • I za to Cię kocham – pisnęła.
      • Dobra, a gdzie jest ta impreza dokładnie ?
      • No właśnie... bo – wyraźnie zaczęła się denerwować odpowiedzią. - bo to jest w Porcie.- ściszyła na końcu zdania.
      • W. Porcie.co?                                                                                                                
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witajcie :D 
Pierwszy rozdzial, od razu mówię jest to najkrótszy rozdział dlatego, ze jest on wprowadzający. Jak widać jest bardzo opisowo.
Następny chcę dodać jutro i póki co wiem, że piszę sama do siebie bo nikt nawet nie wie o istnieniu tego bloga.
Mam nadzieję, że zawrę wszystko to czego brakowało mi w innych opowiadaniach i że przypadnie wam do gustu. 
Ps. Przepraszam za błędy ! 

Bohaterowie and Coreal

Coreal-  moje opowiadanie autorskie, pierwsze którym postanowiłam się podzielić z kim kolwiek. Jako iż zaczynają się wakacje, myślę że mogę się podjąć prowadzenia takiego bloga systematycznie. Będzie to Fanfiction z JB takie w którym będzie zawarte wszystko czego brakowało mi w innych opowiadaniach które czytam. Moje wyobrażenie takiej historii.




Olivia Lenox
wiek: 17
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica Rhodes

Justin Bieber
wiek:18
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica Port



Katie Eimer
wiek:17
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica Rhodes




Amelia Ross
wiek:18
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica: Quens



David Hurry
wiek:19/20
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica:Port




Liam Shown
wiek: 19
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica; Port



Mike West
wiek: 22
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica: Port


Nathaniel (Nate) Hurry
wiek:17
miejsce zamieszkania: Ausland, dzielnica: Port



Źródła stron na zdjęciach umyślnie zostawione w ramach biezpieczeństwa łamania praw autorskich :)

*Miejscowości, nazwiska itp. wymyślone przeze mnie. Zbieżność przypadkowa.






PROLOG

Ja, Olivia Lenox oświadczam, że moje życie stanęło do góry dnem.
Pytasz kim jestem ?  Otóż ja sama nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jestem pewna jednego, że wszystkie ważne dla mnie priorytety zmieniły się w jednym momencie. W moim całym życiu jak do nie dawna całkiem zwyczajnym i przeciętnym umknęła mi jedna chwila. Chwila mianowicie bardzo istotna w której stałam się inną osobą. Nie, nie myśl, że stoczyłam się na dno, zaczęłam brać narkotyki czy pić bez umiaru. Nie. Nie w tym sęk. Stałam się światem i sama zacznam żyć według jego zasad. Skomplikowane? Uwierz nie tak bardzo jak moja egzystencja.